Bolesna sprawa

Aresztowanie papieskiego kamerdynera to początek bolesnej sprawy

Aby uświadomić sobie wagę tej sprawy, trzeba przypomnieć, kim był Paolo Gabriele, który w 2006 r. został kamerdynerem Benedykta XVI.

Nie był to jednak zwykły kamerdyner. Formalnie nosił tytuł Maggiorodomo i był jednocześnie zarządzającym domem papieża, służącym oraz kelnerem. Należał do bardzo wąskiego grona tzw. rodziny papieskiej. Obok dwóch papieskich sekretarzy, księży Georga Gänsweina i Alfreda Xuereba oraz 4 zakonnic, miał dostęp do wszystkich miejsc na III piętrze Pałacu Apostolskiego, gdzie mieszczą się apartamenty Benedykta XVI. Stale towarzyszył Ojcu Świętemu i to nie tylko w Watykanie, ale także podczas podróży apostolskich. To on każdorazowo pakował papieski bagaż, przygotowywał ubrania, dbał o to, aby wszystko było na swoim miejscu. Siedział w samochodzie podczas audiencji na Placu św. Piotra, a później podawał Ojcu Świętemu różańce przekazywane wiernym. Podobno był znany ze swej prostoty, dobroci i oddania Ojcu Świętemu. Nie wiemy, co spowodowało, że mając dostęp do prywatnych apartamentów papieskich, kradł z nich poufne i tajne dokumenty, m.in. prywatne listy hierarchów z całego świata i przekazywał włoskiemu dziennikarzowi Gianluigi Nuzziemu. Nuzzi na ich podstawie napisał paszkwil na współczesny Kościół oraz samego papieża, który zatytułował „Sua Santita” ( Jego Świątobliwość). Zrozumiałe więc, że informacja o aresztowaniu Gabriele była dla Benedykta XVI szokiem. Zdradził go ktoś najbliższy, domownik, do kogo miał zaufanie i w którego otoczeniu spędzał wiele czasu.

Gabriele został aresztowany przez żandarmerię watykańską, która od wielu tygodni prowadziła w tej sprawie dochodzenie na podstawie wskazówek specjalnej komisji abpa Giovanniego Angelo Becciu, szefa Sekcji Spraw Ogólnych w Sekretariacie Stanu, czyli watykańskiego „ministra spraw wewnętrznych”. Postępowanie było prowadzone przez watykańskiego promotora sprawiedliwości, czyli odpowiednika prokuratora, Nicolę Picardiego, a dochodzenie przez watykańskiego sędziego śledczego Piero Antonio Bonnetę.

Nie wiadomo jednak, czy Gabriele zostanie postawiony przez włoskim sądem, czy pozostanie w gestii watykańskiego wymiaru sprawiedliwości. To sprawa ważna, a zarazem delikatna. Gabriele ma zarówno obywatelstwo włoskie, jak i watykańskie. Wraz z rodziną mieszka na terenie Państwa Watykańskiego. Przypomnę, że Ali Agca, choć zamachu dokonał na terytorium Państwa Watykańskiego, został natychmiast przekazany włoskiemu wymiarowi sprawiedliwości.

Kto będzie sądził Gabriele? Włoskie media nie mają wątpliwości, że nie on wymyślił aferę z kradzieżą dokumentów, ale stali za nim inni, którym zależało na zdyskredytowaniu zarówno Benedykta XVI, jak i całej Kurii Rzymskiej. Proces Gabriele będzie z pewnością gratką dla mediów. Jeśli będzie się toczył przed włoskimi sądami, zamieni się w niekończącą się opowieść o podłościach Watykanu, przy której twórczość Dana Browna okaże się niewinną igraszką. Z kolei sądzenie Gabriele przez trybunał watykański spotka się z zarzutem, że proces nie jest wystarczająco transparentny i także wywoła falę spekulacji.

Jedno nie ulega wątpliwości. Benedykt XVI, nakazując podjęcie działań w sprawie przecieków był zdeterminowany, aby nie schować jej pod dywan i wyjaśnić do końca.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Andrzej Grajewski