12 maja 1917 roku: o takich miejscach mawia się „zapomniane przez Boga”. Ten sam dzień 95 lat później: prawie 400 tysięcy pielgrzymów pali… 31 ton świec.
12 maja 1917 roku. Dzień przed. Słowo „Fatima” jeszcze nikomu absolutnie nic nie mówi. Poza muzułmanami, którzy czczą w nim imię córki samego Mahometa. Fatima Zahra, najmłodsza, ukochana córka proroka i jego pierwszej żony Chadidży, uważana jest za najdoskonalszą kobietę islamu i określana jako sajjida – przywódczyni kobiet w raju. Po naradzie na najwyższym szczeblu „góra” wybiera na miejsce objawienia jedyne miejsce w Europie o tej wyjątkowej nazwie. Jak zwykle, przypadkowo. Na razie słońce wypala wzgórza, cykady szaleją w cieniu zielonych pinii. A senne owce pilnowane przez troje pastuszków wyrywają kamienistej, rdzawej, twardej ziemi kępki trawy. Słońce praży spękaną patelnię doliny Cova da Iria i nic nie zapowiada tego, że za kilka miesięcy zatańczy przy 100-tysięcznej publice. Cisza przed burzą. Czy wydzierające się wniebogłosy ptaki coś przeczuwają? Następnego dnia do wioski zostanie przerzuco na drabina łącząca niebo z ziemią. Wydarzy się coś, co zmieni losy Kościoła... Na razie cisza.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz