Brak informacji na temat posła z Biłgoraja powinien być konsekwentnie przestrzeganą zasadą wszystkich mediów.
Skoro jednak, niestety, tak się nie dzieje, mogliśmy się dowiedzieć o kolejnym smutnym wybryku powszechnie znanego parlamentarzysty. Próbując naśladować gest Marcina Lutra, na drzwiach kościoła Franciszkanów w Krakowie zawiesił deklarację odstępstwa od wiary chrześcijańskiej. Zrobił to oczywiście w świetle kamer, ogłaszając wszem i wobec swoją apostazję. Jeżeli robię wyjątek od zasady milczenia o tym człowieku i przywołuję wydarzenie sprzed tygodnia, to dlatego, że sprawa jest śmiertelnie poważna. Do tej pory poseł z Biłgoraja skutecznie niszczył język, dobre obyczaje i moralność. Wszystko są to sprawy bardzo poważne. Tym razem poszedł zdecydowanie dalej. Dotknął sprawy śmiertelnie poważnej. Zamachnął się na własną duszę. Wyrzeczenie się wiary chrześcijańskiej Kościół od początku uważał za jeden z najpoważniejszych grzechów. I powód wielkiego smutku – oto człowiek mówi otwarcie Bogu „nie”. Nawet jeżeli sam poseł traktuje krakowskie wydarzenie jako kolejny happening, to trzeba mieć świadomość, że w dziedzinie ducha nie ma żartów. Na apostazję posła nie wolno patrzeć tylko jak na co prawda głupi, ale ostatecznie niewinny wybryk. O nie, sprawa może mieć konsekwencje sięgające nie kilku, czy kilkunastu najbliższych lat, ale wieczności. I nie tylko wieczności samego posła, ale też tych, którzy pociągnięci złym przykładem pójdą jego śladami. Przy okazji warto zauważyć, jak w ocenie różnych zachowań znika perspektywa duchowa. Dlaczego ktoś zachował się tak, a nie inaczej? Czy tylko z powodów socjologicznych bądź społecznych? Koniecznie pod uwagę trzeba też wziąć czynnik walki duchowej, która nieustannie toczy się w człowieku. Znaczenie tej walki mocno podkreślali zakonnicy, którzy w zeszłym tygodniu przeprowadzili wielkie rekolekcje ewangelizacyjne dla wszystkich księży diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej (więcej na s. 4–5 i 28–29).
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk