Wielki dzień Drogby

Chelsea wreszcie wygrała Ligę Mistrzów. I to akurat wtedy, kiedy miała słabszą drużynę niż w poprzednich latach.

Pamiętajmy jednak, że choć zespół z Londynu wypadł w Monachium gorzej niż jego finałowy rywal, to chyba dobrze się stało, że tak wspaniali piłkarze jak Čech, Lampard, Torres, Mata, czy zwłaszcza wspaniały Drogba zdobyli wreszcie swoje pierwsze trofeum w najważniejszej klubowej rywalizacji.
Bayern był faworytem, nie tylko dlatego, że grał na własnym boisku. Również dlatego, że w półfinałach spisywał się znacznie lepiej. Chociaż pokonał Real Madryt dopiero w rzutach karnych, to sprawiał w sumie korzystniejsze wrażenie od „królewskich”. Tymczasem Chelsea wyeliminowało Barcelonę bardzo szczęśliwie.

Mecz finałowy oba zespoły zaczęły trochę tak jakby był kontynuacją półfinałów. Bayern odważnie, ofensywnie, z bardzo groźną trójką Ribery – Gomez – Robben z przodu, więc właściwie z trzema napastnikami. Chelsea schowane „za podwójną gardą” z osamotnionym Didierem Drogbą z przodu. Drugi napastnik – Juan Mata był rozgrywającym, a trzeci – Fernando Torres… siedział na ławce rezerwowych. Wydaje się, że taka taktyka wypływała jednak z realnej oceny sił. Bayern jest bowiem znacznie silniejszy od Chelsea w drugiej linii. Frank Lampard w zespole z Londynu nie jest już tak dobry jak kiedyś, a w drużynie Bawarczyków u boku Schweinsteigera wyrosła nowa gwiazda: Kroos. Tu była największa różnica w grze obu zespołów. Trener Chelsea uznał więc, że w walce o posiadanie piłki nie ma szans i ustawił zespół defensywnie. Nie miał chyba innego wyjścia.

Kiedy Mueller zdobył prowadzenie dla gospodarzy wydawało się, że mecz jest rozstrzygnięty. Jeszcze raz jednak okazało się, jak wielką rolę w piłce odgrywają wybitne indywidualności, w tym przypadku Didier Drogba.

W dogrywce powtórzyła się historia z rewanżowego meczu półfinałowego. Tam w Barcelonie Leo Messi nie wykorzystał karnego, który dałby awans jego drużynie, tutaj taką samą szansę dla Bayernu zmarnował Robben. Bawarczycy, którzy w półfinale wyeliminowali karnymi Real, chyba zbyt wierzyli w swojego bramkarza Neuera i swoją „tradycyjną” skuteczność w tym elemencie gry. Rzadko się bowiem zdarza, by zespół z Niemiec przegrał serię rzutów karnych. Dlatego w drugiej połowie dogrywki nie atakowali z taką samą determinacją jak wcześniej. A wydawało się, że mieli nieco więcej sił. Ostatni rzut karny wykorzystał Drogba, co było najszczęśliwszą chwilą jego kariery. Z reprezentacją Wybrzeża Kości Słoniowej ma małe szanse na zdobycie mistrzostwa świata, więc to klubowe trofeum było dla niego szczytem marzeń. Zasłużył na nie jak mało kto.

Bayern Monachium - Chelsea Londyn 1:1 (1:1, 0:0), karne - 3:4

Bramki: dla Bayernu - Thomas Mueller (83); dla Chelsea - Didier Drogba.

Sędzia: Pedro Proenca (Portugalia). Widzów: 62 500.

Rzuty karne: 1:0 Phillip Lahm (Bayern)

             1:0 Juan Mata (Chelsea) - obroniony

             2:0 Mario Gomez (Bayern)

             2:1 David Luiz (Chelsea)

             3:1 Manuel Neuer (Bayern)

             3:2 Frank Lampard (Chelsea)

             3:2 Ivica Olic (Bayern) - obroniony

             3:3 Ashley Cole (Chelsea)

             3:3 Bastian Schweinsteiger (Bayern) - słupek

             3:4 Didier Drogba (Drogba)

 

Bayern: Manuel Neuer - Philipp Lahm, Anatolij Tymoszczuk, Jerome Boateng, Diego Contento - Bastian Schweinsteiger, Toni Kroos, Arjen Robben, Thomas Mueller (87-Daniel van Buyten), Franck Ribery (97-Ivica Olic) - Mario Gomez.

Chelsea: Petr Cech - Jose Bosingwa, David Luiz, Gary Cahill, Ashley Cole - John Obi Mikel, Frank Lampard, Salomon Kalou (84-Fernando Torres), Juan Mata, Ryan Bertrand (73-Florent Malouda) - Didier Drogba.


 

« 1 »

Leszek Śliwa