Problemy kryzysu zadłużeniowego w Europie i konflikt z Iranem na tle jego programu nuklearnego zdominowały dyskusje na sobotnim szczycie państw z grupy G8 w USA. Nie wypracowano wspólnego stanowiska ws. metod radzenia sobie z kryzysem w unii walutowej.
Przywódcy krajów-uczestników szczytu: USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Włoch, Kanady, Japonii i Rosji, a także Unii Europejskiej, dyskutowali przy okrągłym stole w Camp David, letniej rezydencji prezydentów USA i miejscu wielu ważnych dyplomatycznych spotkań.
Gospodarz szczytu, prezydent Barack Obama, podkreślił, że wszyscy jego uczestnicy zgodzili się, iż kryzys w strefie euro trzeba rozwiązywać, łącząc programy oszczędnościowe zmierzające do redukcji deficytów z działaniami na rzecz pobudzenia wzrostu gospodarki.
"Wszyscy jesteśmy zdecydowani dopilnować, aby zarówno wzrost oraz stabilność, jak i konsolidacja fiskalna były częściami składowymi całego pakietu" reform mających zaradzić kryzysowi - powiedział prezydent USA.
Z przecieków ze szczytu wynika jednak, że różnice poglądów na to, w jaki sposób wyjść z kryzysu, pozostały. Sugeruje to także wspólne oświadczenie jego uczestników, że są zdecydowani dążyć do ożywienia ich gospodarek, ale metody prowadzące do tego "mogą być różne".
W Europie Niemcy i Wielka Brytania kładą nacisk na redukcję deficytów, podczas gdy we Francji nowy prezydent Francois Hollande nalega na pobudzanie wzrostu przez zwiększenie wydatków rządowych.
Dyskusje w Camp David mają przygotować grunt do bardziej konkretnych ustaleń w sprawie kryzysu, które będą tematem szczytu Unii Europejskiej w Brukseli w przyszłym tygodniu.
Na szczycie G8 debatowano także o sporze z Iranem wywołanym przez jego program atomowy. Iran twierdzi, że służy on celom pokojowym, ale przeczą temu fakty.
Obama podkreślił, że wśród uczestników szczytu panowała zgodność co do tego, że zbudowanie przez Iran broni jądrowej "jest nie do przyjęcia".
"Nieustanne naruszanie przez Iran norm międzynarodowych i fakt, iż kraj ten nie jest w stanie przekonać społeczności międzynarodowej, że nie produkuje energii atomowej na potrzeby zbrojeniowe, to powód do poważnego niepokoju dla nas wszystkich" - powiedział Obama.
Prezydent zaznaczył, że sankcje nałożone na Iran nie zostaną złagodzone i wyraził nadzieję, że poskutkują one, skłaniając Teheran do rezygnacji z produkcji broni nuklearnej.
"Jesteśmy wszyscy zdecydowani utrzymać sankcje w mocy i wywierać presję, łącząc to z zabiegami dyplomatycznymi. (...) Mamy nadzieję, że będziemy w stanie rozwiązać ten problem w sposób pokojowy" - oświadczył prezydent.
Uczestnicy szczytu sugerowali, że mogą sięgnąć po strategiczne rezerwy ropy naftowej. Był to sygnał dla Iranu, że planowane od lipca embargo na import irańskiej ropy wejdzie w życie i nie spowoduje gwałtownych zakłóceń na rynkach surowców energetycznych.
W najbliższą środę w Bagdadzie odbędzie się kolejna runda negocjacji z Iranem na temat jego programu atomowego. Wezmą w nich udział: USA, Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Rosja i Chiny.
W Camp David omawiano także problem Syrii, gdzie od ponad roku reżim prezydenta Baszara Asada brutalnie tłumi powstanie.
Według Obamy wszyscy poparli plan byłego sekretarza generalnego ONZ Kofiego Annana, zgodnie z którym syryjskie siły reżimowe mają zaprzestać atakowania ludności cywilnej i nawiązać dialog z opozycją.
"Wszyscy uważamy, że pokojowe rozwiązanie (konfliktu) i polityczna transformacja w Syrii jest najlepszym rozwiązaniem" - powiedział prezydent. Przyznał jednak, że do realizacji planu Annana jest daleko.
Rosję reprezentuje na szczycie premier Dimitrij Miedwiediew. Szeroko komentuje się nieobecność prezydenta Władimira Putina, który w odróżnieniu od Miedwiediewa sprawuje w Rosji realną władzę.