Długą drogę przeszłam w myśleniu o Bogu.
Jako dziewczynka nie chciałam mieć nic wspólnego z Kimś, kto ciągle czyha na mnie i zapisuje to, co robię, w jakiejś księdze. Dziwiłam się, że Bóg skupia się na pokazanym języku albo podartej na płocie sukience. I dlaczego wciąż mnie obserwuje? Marzyłam o tym, aby być niewidzialną. Na szczęście Pan wyrwał mnie z horyzontów takiego rozumowania. Stopniowo przybliżał mnie do siebie. Odkrywałam więc, że nie jest nieokreślonym bytem, ale ma konkretne imię. Nie wymaga też ode mnie doskonałości. Kocha mnie i zależy Mu na mnie takiej, jaka jestem. I to właśnie dla mnie jest miłość – pragnienie dobra dla drugiej osoby. I o takim właśnie Bogu opowiadam moim dzieciom.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ewa Szeliga