Świeżo zatwierdzony lider SLD zapowiedział, że jego partia chce budować świeckie państwo, w którym „konstytucja jest zawsze ważniejsza niż Ewangelia”. Deklaracja Leszka Millera, jak przystało na lewicowego lidera, nie jest ani zaskakująca, ani odkrywcza.
Co prawda nie siedzę w duszy szefa SLD, ale mam nieodparte wrażenie, że były premier sam nie wierzy w to, co mówi. Dlaczego przywołuję tak naprawdę marginalną wypowiedź szefa upadającej partii? Z powodu reakcji na deklarację. Otóż jednym trafi ona do przekonania, inni całkowicie ją odrzucą jako niezwykle szkodliwą dla obywateli, również niewierzących. Wszyscy natomiast, a przynajmniej – jak sądzę – zdecydowana większość zgodzi się z poglądem, że w demokratycznym państwie każdy polityk, więc również Leszek Miller, ma prawo głosić, że konstytucja musi być ważniejsza od Ewangelii. Jest politykiem i idzie po władzę, by urządzać państwo według własnego pomysłu. Takie jego prawo, którego również ja nie kwestionuję. W czym więc problem?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk