Co przyciąga miliony czytelników do kolejnych powieści Carlosa Ruiza Zafóna?
Może to i naiwne, ale kiedy po raz pierwszy wylądowałam w Barcelonie, z niecierpliwością dziecka wypatrywałam zmroku. Chciałam czym prędzej zanurzyć się w świecie Zafóna, w mrocznej rozświetlonej światłem starych latarń Barcelonie. „Cień wiatru” – książkę podarował mi ojciec, mówiąc: „Fenomen. Czytaj.” – połknęłam w jedną noc. Tata, który zwykle surowo oceniał różne „nowinki literackie”, miał rację (on od powieści nie mógł się oderwać już w Empiku), bo dzieło oczarowało mnie. Sięgnęłam po kolejne książki Zafóna. Czytając niektóre pasusy „Gry Anioła”, czy „Mariny”, musiałam jednak odkładać książkę na półkę – świat Zafóna grzązł w mroku, budził lęk. Chwilami myślałam: mocno przesadził, ale czytałam dalej. W Barcelonie widziałam ściskających pod pachą książki Zafóna turystów. Zamiast Gaudim, fascynowali się bardziej mroczną i niespokojną Barceloną z początku XX wieku. W gabinecie burmistrza miasta Gaudiego wisi portret właśnie Carlosa Ruiza Zafóna. Próbowano namówić pisarza na objęcie stanowiska w Radzie Miasta. Odmówił, bo zabiłoby to jego pióro.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Joanna Bątkiewicz-Brożek