W Syrii w poniedziałek zginęło 59 osób - podało we wtorek Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka. Syryjskie siły rządowe zastrzeliły z karabinów maszynowych 31 cywilów w regionie Hamy, na zachodzie kraju, gdzie dzień wcześniej przebywali obserwatorzy ONZ.
Zdaniem Obserwatorium w Hamie zginęło też pięciu żołnierzy sił prezydenta Baszara el-Asada w wyniku przeprowadzonej przeciwko nich operacji.
Szef Obserwatorium Rami Abdel Rahman sprecyzował, że wojska Asada przypuściły szturm na miasto po tym, gdy lokalni powstańcy zabili oficera wojska rządowych i jego pomocnika.
W niedzielę wysłani przez ONZ obserwatorzy, którzy monitorują obowiązujący w Syrii od 12 kwietnia kruchy rozejm, odwiedzili Hamę, uważaną za bastion rewolty przeciwko reżimowi prezydenta Asada.
Zdaniem aktywistów poniedziałkowy wybuch przemocy w tym mieście i w innych częściach kraju sugeruje, że reżim atakuje osoby, które skarżyły się obserwatorom na sytuację w Syrii. "To kara dla mieszkańców Hamy, ponieważ w niedzielę byli bardzo dzielni, gdy spotkali się z obserwatorami ONZ" - powiedział działacz Musab Alhamadi.
"Ci obserwatorzy przynieśli nam zniszczenie. Reżim atakuje każdy rejon, który odwiedzą. To tragedia" - powiedział inny aktywista, który przedstawił się jako Ahmed.
Obserwatorium poinformowało też, że we wtorek rano w dzielnicy Barzeh w Damaszku zabitych zostało trzech oficerów syryjskiego wywiadu. Działacze nie podali dalszych szczegółów. Syryjski rząd nie skomentował doniesień.
W sobotę Rada Bezpieczeństwa ONZ jednogłośnie przyjęła rezolucję przewidującą wysłanie do Syrii 300 nieuzbrojonych obserwatorów, których zadaniem ma być monitorowanie przestrzegania rozejmu w kraju. Misja UNSMIS (United Nations Supervision Mission in Syria) ma się rozpocząć w trybie "natychmiastowym" i potrwać 90 dni z możliwością przedłużenia.
Jeszcze wcześniej do Syrii udało się kilku obserwatorów wchodzących w skład misji przygotowawczej.
W Syrii od połowy marca 2011 roku trwa rewolta przeciwko reżimowi Asada. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka twierdzi, że wskutek tłumienia protestów przez siły reżimu śmierć poniosło ponad 11 tys. ludzi. Damaszek utrzymuje, że za atakami na siły rządowe stoją "ugrupowania terrorystyczne".