Kandydat socjalistów Francois Hollande wygrał w niedzielę pierwszą turę wyborów prezydenckich we Francji, na drugim miejscu znalazł się prezydent Nicolas Sarkozy. Wg danych po przeliczeniu 79 proc. głosów Hollande uzyskuje 28 proc. głosów, Sarkozy - 26,9 proc.
Jak przewidywała większość sondaży przedwyborczych, Hollande i Sarkozy spotkają się więc w drugiej turze głosowania w niedzielę 6 maja.
Szefowa skrajnie prawicowego Frontu Narodowego Marine Le Pen zdobywa ok. 19,0 proc. głosów; jest to najwyższy wynik wyborczy uzyskany kiedykolwiek przez kandydata skrajnej prawicy.
Na ogłoszenie oficjalnych rezultatów komisja wyborcza ma czas do środy.
Frekwencja w pierwszej turze wynosiła co najmniej 80 proc. Oznacza to, że była nieco niższa niż w 2007 roku, lecz wyższa niż w 2002 roku.
Komentatorzy zwracają uwagę, że Francuzi zdecydowanie zmobilizowali się, aby pójść w tym roku do urn.
Zwycięzca pierwszej tury podziękował w swoim wystąpieniu Francuzom za to, że masowo wzięli udział w głosowaniu. Hollande zwrócił uwagę, że tak wysoka frekwencja "to rzadkość". Podziękował, że znalazł się na miejscu, które "jest dla niego zarówno honorem, jak i zobowiązuje". "To akt zaufania" - podkreślił Hollande.
Zwrócił się ponadto do wyborców całej lewicy i ruchu ekologicznego, pozdrawiając z trybuny przywódcę skrajnego Frontu Lewicowego Jean-Luca Melenchona i kandydatkę Zielonych na prezydenta Evę Joly, którzy - jak podkreślił - obiecali mu "wyraźnie i bez negocjacji, że wesprą go w drugiej turze".
Hollande przemawiał w Tulle w departamencie Correze, gdzie głosował przed południem. Jeszcze na dziesięć minut przed zakończeniem głosowania program France 2 pokazał Hollande'a pracującego przy biurku z najbliższymi współpracownikami.
Jego wystąpienie, entuzjastycznie przyjęte przez tłum zgromadzonych, było transmitowane na telebimie przed siedzibą Partii Socjalistycznej na ulicy Solferino w Paryżu. "Francois prezydentem! Francois prezydentem!" - krzyczeli zwolennicy przed siedzibą PS, wymachując flagami narodowymi oraz flagami partii z wizerunkami kandydata. Niektórzy trzymali w ręku róże - symbol Partii Socjalistycznej.
Nicolas Sarkozy wystąpił przed swoimi stronnikami w sali Mutualite w V dzielnicy Paryża, gdzie zorganizowano wieczór wyborczy rządzącej centroprawicowej Unii na rzecz Ruchu Ludowego (UMP). "Nicolas! Nicolas!" - skandował tłum, witając prezydenta i nie dając mu przez kilkanaście sekund dojść do głosu.
Obecny szef państwa zaproponował zorganizowanie przed drugą turą trzech debat na tematy gospodarcze i społeczne, dotyczące problemów społecznych i kwestii międzynarodowych. "W dzisiejszym świecie, który tak szybko gna, kwestia zachowania sposobu życia naszych rodaków jest kluczową sprawą tej kampanii" - podkreślił.
Prezydent przemawiał na tle swego hasła wyborczego: "Silna Francja". "Wygramy! Wygramy! Nicolas prezydentem" - śpiewali młodzi zgromadzeni jeszcze zanim szef państwa pojawił się w sali.
W swoim wystąpieniu Marine Le Pen nie kryła zadowolenia z dobrego wyniku, który - jak podkreśliła - "przeczy wszelkim kłamstwom i fałszerstwom wyborczym". "Walka dla Francji właśnie się zaczęła. Kochani Przyjaciele, Francuzi, nic już nie będzie takie jak wcześniej! (...) Wysadzimy w powietrze monopol banków i finansów" - mówiła mocnym głosem. Zgromadzony w sali tłum krzyczał: "Marine, Marine!".
Spytana później przez francuskie media, czy w drugiej turze odda pusty głos, Le Pen odpowiedziała, że zaprasza wszystkich Francuzów na wiec 1 maja przy Placu Opery w Paryżu, gdzie zamierza zamanifestować swoje poglądy. Nie ujawniła jednak więcej szczegółów. "Te wyniki są przeciwko wszystkiemu: przeciwko sondażom, przeciwko elitom, przeciwko systemowi. Pokazują, że jesteśmy dopiero na początku wielkiego zgromadzenia, które przyniesie owoce w nadchodzących wyborach parlamentarnych" w czerwcu br. - podkreśliła w krótkim wywiadzie dla France 2.
Manuel Valls, odpowiedzialny za komunikację z mediami w sztabie Hollande'a, ocenił, że Francuzi zademonstrowali masowy sprzeciw wobec obecnego szefa państwa. "Po raz pierwszy w historii naszego kraju prezydent, który ponownie kandyduje, plasuje się za swym rywalem" - podkreślił Valls w telewizji France 2.
"Wynik Francois Hollande'a jest wyjątkowy, ponieważ niesie ze sobą nadzieję zmian. Na razie jeszcze nie wygraliśmy, bo trzeba również zmobilizować się w drugiej turze, ale to wokół Francois Hollande'a będzie się ogniskować idea zmian" - zaznaczył.
Dodał, że w drugiej turze Francuzi będą wybierać "między dwiema koncepcjami państwa, dwiema koncepcjami politycznymi, dwiema politykami gospodarczymi".
Minister spraw zagranicznych Alain Juppe powiedział w telewizji France 2, że "jeszcze nic nie jest przesądzone, a wysoka frekwencja świadczy o tym, że Francuzi zrozumieli, iż wybór jest historyczny".
Szef francuskiej dyplomacji zaznaczył, że różnica między dwoma kandydatami nie jest zbyt duża i że jest to bardzo dobry wynik dla Sarkozy'ego. "Teraz będziemy mieć nową kampanię. Mam nadzieję, że będzie wiele debat, podczas których będziemy mogli skonfrontować jeden projekt z drugim" - dodał.