Odbywająca karę siedmiu lat więzienia była premier Ukrainy Julia Tymoszenko nieoczekiwanie została przewieziona w nocy z piątku na sobotę z kolonii karnej do szpitala w Charkowie. Jej partia podejrzewa, że zrobiono to pod przymusem.
W szpitalu Tymoszenko ma przejść kurację związaną z silnymi bólami kręgosłupa, na które uskarża się od wielu miesięcy.
Choć ukraińska służba penitencjarna poinformowała, że Tymoszenko wydała ustną zgodę na leczenie, kierowana przez opozycjonistkę partia Batkiwszczyna (Ojczyzna) podejrzewa, że byłą premier przetransportowano do szpitala pod przymusem.
"Dlaczego do przewiezienia doszło w nocy, zgodnie z najlepszymi tradycjami totalitaryzmu? Dlaczego w ogóle do tego doszło, jeśli według zaleceń międzynarodowej grupy lekarzy Julia Tymoszenko powinna być leczona w specjalistycznym szpitalu, a nie w klinice o profilu ogólnym?" - głosi oświadczenie Batkiwszczyny, która zażądała, by do Tymoszenko natychmiast dopuszczono jej obrońców.
Charkowski portal internetowy "Glavnoe" podał, że przewiezienie Tymoszenko do szpitala przypominało operację specjalną. Do żeńskiej kolonii karnej, gdzie więziona jest była premier, przyjechały po nią dwie karetki, eskortowane przez cztery samochody milicyjne. Pojazdy milicji dyżurowały także w tym czasie na ulicy przed więzieniem.
51-letnia Tymoszenko odbywa karę siedmiu lat więzienia za nadużycia przy zawieraniu umów gazowych z Rosją w 2009 roku. Była premier utrzymuje, że jej sprawa inspirowana jest przez prezydenta Wiktora Janukowycza, z którym bez sukcesu konkurowała w wyborach prezydenckich na początku 2010 r.
W czwartek w Charkowie rozpoczął się kolejny proces byłej premier, w którym występuje ona jako oskarżona o machinacje finansowe z lat 90., gdy kierowała firmą handlującą gazem. Jeśli jej wina zostanie udowodniona, Tymoszenko może spędzić w więzieniu nawet 12 lat.
Z powodu sprawy Tymoszenko znacznemu ochłodzeniu uległy stosunki między Ukrainą a Unią Europejską. Wyrok na byłą premier Bruksela uznała za dowód wybiórczego stosowania prawa.