Wszystkie instytucje watykańskie aktywnie współpracowały i gotowe są nadal dopomagać w śledztwie dotyczącym uprowadzenia 22 czerwca 1983 w Rzymie Emanuelli Orlandi - stwierdził rzecznik Stolicy Apostolskiej, ks. Federico Lombardi.
Jednocześnie zaprzeczył sensacyjnym doniesieniom prasy włoskiej, jakoby Watykan cokolwiek w tej kwestii ukrywał.
„Jeśli włoskie organa śledcze uważają, że warto przedstawić władzom Państwa Watykańskiego nowe zapytania w tej sprawie – mogą to uczynić w dowolnym momencie i mogą liczyć, jak zwykle na odpowiednią współpracę” - zapewnił ks. Lombardi. Jednocześnie przytoczył obszerną dokumentację zaangażowania Stolicy Apostolskiej w tę sprawę, a zwłaszcza bł. Jana Pawła II, który wielokrotnie apelował publicznie o uwolnienie przez porywaczy 15-letniej wówczas Emanuelli Orlandi, córki pracownika Watykanu, która została uprowadzona w biały dzień 22 czerwca 1983 w Rzymie i od tamtego czasu wszelki ślad po niej zaginął. Wydarzenie to łączono z zamachem na papieża z 13 maja 1981, gdyż domniemani porywacze zażądali m.in. zwolnienia Alego Ağcy. Byli o tym przekonani również niektórzy sędziowie, prowadzący dochodzenie w sprawie zamachu. Dokładnie w 25 lat później, w czerwcu 2008, pojawiła się inna hipoteza, wedle której włoską nastolatkę uprowadził jeden z szefów gangu kryminalistów Banda della Magliana.
Ks. Lombardi przypomina, że co roku we Włoszech wiele osób ginie bez śladu. Tym niemniej sprawa tej młodej, niewinnej dziewczyny, obywatelki watykańskiej, nie powinna być powodem do bezpodstawnego obwiniania Watykanu, lecz uświadomienia sobie straszliwych konsekwencji uprowadzania osób i przeciwstawiania się ze wszystkich sił wszelkiej działalności przestępczej, będącej ich przyczyną.