Siedem osób zginęło w poniedziałek w wyniku strzałów oddanych na religijnej uczelni w Oakland w Kalifornii przez byłego studenta; trzy osoby są ranne - poinformowały lokalne władze. Sprawca został zatrzymany.
"Policja pracuje i usiłuje dojść do tego, jaki był motyw odebrania życia siedmiu osobom" - powiedział w CNN przewodniczący rady miejskiej Oakland na przedmieściach San Francisco.
Według policji, sprawca, którego opisuje się jako silnie zbudowanego mężczyznę o azjatyckim wyglądzie i ubranego w koszulę khaki, otworzył ogień podczas zajęć z akupunktury w szkole będącej częścią chrześcijańskiego Uniwersytetu Oikos w Oakland, należącego do wspólnoty amerykańskich Koreańczyków.
Zabójcę aresztowano w oddalonym od miejsca tragedii sklepie. Założyciel szkoły pastor Jong Kim powiedział, że był to były student. Policja uważa, że działał sam.
Według relacji telewizji Fox News ofiary strzelaniny znaleziono także na sąsiedniej ulicy, co wskazywałoby, że sprawca zaatakował wcześniej.
Świadkowie z Uniwersytetu Oikos opisują zabójcę jako mężczyznę, który od jakiegoś czasu zachowywał się dziwnie, a według niektórych sprawiał nawet wrażenie osoby niepoczytalnej.
Było to najtragiczniejsze tego rodzaju zdarzenie w amerykańskiej szkole od 2007 r., kiedy to student zabił 32 osoby na uniwersyteckim kampusie w Wirginii. (PAP)