O życiu katolików w Zjednoczonych Emiratach Arabskich mówi o. Andrzej Kiejza OFMCap.
Stefan Sękowski: Co robi kapucyn w Zjednoczonych Emiratach Arabskich?
O. Andrzej Kiejza OFMCap: Kapucyni są od lat opiekunami tutejszych katolików. Ja przyjeżdżam co roku w okolicy Wielkanocy, by pomagać w posłudze duszpasterskiej także wśród Polaków. Spowiadam, przygotowuję duchowo do świąt, jestem podczas Triduum Paschalnego. W ZEA mieszka ok. 2,5 tys. naszych rodaków.
Nie ma ojciec problemów z miejscowymi władzami? W sąsiedniej Arabii Saudyjskiej prawo jest bardzo restrykcyjne wobec innowierców.
W Emiratach panuje duża tolerancja. W wizie, o którą występuje do władz lokalny kościół, mam wpisane, że jestem księdzem, wszyscy wiedzą, po co przyjeżdżam do tego kraju. Mamy tu prawo do kultu na terenie kościoła, ale i na ulicy mogę pokazać się w habicie. Nie ma też problemu, bym poszedł z Najświętszym Sakramentem do szpitala, gdy zajdzie taka potrzeba.
To prawo: a jak jest z nastawieniem „zwykłych” Arabów?
Także oni są bardzo tolerancyjni. Nie ma z tym żadnych problemów.
To zaskakujące, jeśli weźmie się pod uwagę to, w jaki sposób traktuje się chrześcijan w innych państwach muzułmańskich.
Warto pamiętać o specyfice kraju, jakim są Zjednoczone Emiraty Arabskie. „Tutejsi” stanowią jedynie ok. 20 proc. populacji, reszta to imigranci – nie tylko muzułmanie z innych krajów, jak np. Pakistan, ale przede wszystkim mieszkańcy Indii, w dużej części także chrześcijanie w tym i katolicy. Wielu Europejczyków czy Amerykanów przyjeżdża tu na kontrakty. Miejscowi są więc obyci z innością, wiedzą też, że od obcokrajowców w dużej mierze zależy ich dobrobyt. Ponadto ich świadomość została ukształtowana przez założyciela Zjednoczonych Emiratów Arabskich, szejka Zayeda. Był on bardzo pobożnym muzułmaninem, a jednocześnie bardzo tolerancyjnym i otwartym na obcokrajowców i chrześcijan. Za jego prezydentury powstało tu wiele kościołów, które sam (tu trochę inaczej funkcjonuje podział na pieniądze prywatne władcy i państwowe, niż w Europie) po części finansował.
Wielki Mufti Arabii Saudyjskiej wydał fatwę w sprawie budowy kościołów w państwach Zatoki Perskiej: wpierw stwierdził, że należy wszystkie zniszczyć, ale później złagodził stanowisko, stwierdzając, że należy tylko zakazać budowy nowych. To może odbić się na losie chrześcijan w ZEA?
W islamie nie ma scentralizowanych struktur, ta bardzo skrajna wypowiedź nie obowiązuje wszystkich. W Emiratach nie odbiła się ona zbyt szerokim echem. Kraje Zatoki Perskiej są ze sobą w dobrych relacjach, ale nie sądzę, by ta fatwa miała odbić się na polityce władz Emiratów względem chrześcijan.
Kim są Polacy mieszkający w ZEA?
Wśród ogółu obcokrajowców stanowią nieliczną grupkę. Są w większości dobrze sytuowani, przyjeżdżają na kilkuletnie kontrakty. Najczęściej te kontrakty są początkowo na dwa, trzy lata, ale na ogół zostają na dłużej. Polacy są tu wysoko cenionymi pracownikami, zwłaszcza jako inżynierowie różnych gałęzi przemysłu, lekarze, albo pracownicy naukowi tutejszych uczelni. Później wracają do Polski, bo gdy wygaśnie im kontrakt nie ma raczej możliwości, by tu zostali.
Łatwo im jako katolikom przyzwyczaić się do nowej sytuacji?
Jedną z różnic, do której katolicy muszą się tu przyzwyczaić, jest to, że tutaj dniem wolnym od pracy jest piątek, a nie niedziela. W niedzielę także odprawiane są Msze św. wieczorem, na które przychodzi sporo osób, ale jest to trudniejsze, niż np. w piątek. Dlatego lokalne prawo miejscowego Kościoła stanowi, że obowiązkowi uczestnictwa w niedzielnej Mszy św. można zadośćuczynić w piątek, sobotę albo niedzielę. Najwięcej Mszy św. w różnych językach odprawia się jednak w piątek.
Na czym polega ojca rola duszpasterza?
Przebywam głównie w Abu-Dabi, gdzie znajduje się siedziba wikariatu apostolskiego Arabii Południowej i katedra pw. św. Józefa. W Emiratach funkcjonuje zakaz nawracania na inne religie, moja posługa skierowana jest w kierunku katolików. Jak już mówiłem, przyjechałem tu ze względu na Polaków, bo na co dzień nie mają możliwości korzystania z posługi w języku polskim, są natomiast księża, którzy odprawiają Mszę św. i nabożeństwa po angielsku i arabsku oraz w kilku językach, w których mówi się w Indiach. Polacy korzystają z Mszy św. po angielsku, ale odczuwalny jest brak stałego duszpasterza mówiącego po polsku. Kapłani z Polski przyjeżdżają tu dosłownie „od święta” – na Wielkanoc czy Boże Narodzenie.
Może dzięki temu Polacy mogą zauważyć uniwersalny charakter Kościoła i wyjść z religijności postrzeganej jako część tożsamości narodowej?
To z pewnością. Msze św. odprawiane w tutejszych kościołach mają charakter mieszanki kulturowej. Są bardzo piękne, by wspomnieć choćby śpiew Filipińczyków. Polacy mogą otworzyć się na doświadczenia religijne innych narodów. Wielu Polaków to ceni.
Jak wyglądają wielokulturowe święta?
Triduum Paschalne odbywa się na dziedzińcu kościoła, bo uczestniczy w nim kilka tysięcy osób. Wychodzenie z budynku muzułmanom zupełnie nie przeszkadza. Hindusi prawie przez cały Wielki Piątek modlą się na dziedzińcu – to przywieźli ze sobą z ojczyzny. Na marginesie tych regionalizmów jest na co dzień jeszcze więcej. Przykładowo katolicy z Indii, gdy widzą księdza, często podchodzą, biorą go za rękę, przykładają jego dłoń do swego czoła: jest to dla nich wyraz szacunku i zarazem prośba o błogosławieństwo.
Czego obcokrajowcy w Emiratach uczą się od polskich katolików?
Jak do tej pory Polacy są za mało widoczną grupą narodową wśród obecnych tu katolików. Domyślam się, że ich wpływ na innych jest więc ograniczony. Ale ci, którzy są żywo zaangażowani w życie lokalnego Kościoła dają piękne świadectwo wiary. Ciekawą rzeczą jest to, że prawie powszechnie jest tu znane i kultywowane nabożeństwo do Bożego Miłosierdzia poprzez odmawianie koronki i przeżywanie z ogromną wiarą niedzieli Bożego Miłosierdzia, w pierwszą niedzielę po Wielkanocy. Można to nazwać polskim akcentem w tutejszej religijności, choć właściwie pokazuje to jak bardzo objawienia otrzymane przez św. Faustynę stały się częścią współczesnej duchowości Kościoła na całym świecie.
A co ojcu daje posługa na Półwyspie Arabskim?
Widzę duży sens tej pracy. Działając z ludźmi będącymi na co dzień w środowisku wyznawców innych religii bardzo wyraźnie widać, jak im potrzebny jest kapłan. Szczególnie traktują kapłana jako szafarza sakramentów. To się czuje tu bardzo wyraźnie.
O. Andrzej Kiejza OFMCap. - na co dzień pracuje w parafii pw. Niepokalanego Serca Maryi i św. Franciszka z Asyżu na Poczekajce w Lublinie. Prowadzi rekolekcje dla osób zakonnych, posługuje w Domowym Kościele – małżeńskiej gałęzi Ruchu Światło-Życie. Od trzech lat w okresie Wielkanocy jeździ z posługą duszpasterską do Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Stefan Sękowski