Wiadomość o strajku głodowym podjętym w Krakowie w obronie lekcji historii i języka polskiego budzi szacunek.
W naszym społeczeństwie muszą drzemać nadal spore duchowe siły, skoro znajdują się w nim ludzie gotowi zaryzykować zdrowie, a w skrajnym przypadku nawet życie. I to nie w obronie swojego wąsko pojętego interesu, ale w imię wyższych wartości. Do radykalnych form protestu należy zawsze podchodzić z ostrożnością. Wątpliwości może budzić głodówka w celu podwyższenia zarobków, ale w obronie lekcji historii – raczej szacunek. Jak wiadomo, zgodnie z nowymi przepisami oświatowymi, które mają wejść w życie 1 września tego roku, liczba obowiązkowych lekcji historii w liceach ogólnokształcących zmniejszy się ze 150 do zaledwie 60 (więcej na następnej stronie). W rozmowie z GN sprzed tygodnia minister edukacji Krystyna Szumilas przekonywała, że wprowadzona zmiana nie uszczupli ogólnego wykształcenia uczniów. Trudno uwierzyć w te zapewnienia. Przecież między liczbami 150 a 60 jest spora różnica.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk