A ostatnie zawody, w których wystąpił, najwybitniejszy polski biathlonista wygrał.
Tomasz Sikora ogłosił, że kończy karierę po biegu na dochodzenie mistrzostw Polski w Wiśle Kubalonce, w którym był bezkonkurencyjny.
Wicemistrz olimpijski z Turynu z łzami w oczach, łamiącym się głosem dziękował wszystkim za kibicowanie mu w dobrych i słabszych momentach. Zaznaczył, że jest to dla niego niewiarygodnie trudny moment, a decyzja o końcu kariery jest najtrudniejszą w życiu. Biathloniści z macierzystego klubu AZS AWF Katowice oraz kadrowicze podziękowali mu gromkimi brawami. Zawodnik nie mówił czym zajmie się w przyszłości. Jak podkreślił, przede wszystkim chce teraz odpocząć.
Uczestniczył w pięciu zimowych olimpiadach. Na podium stanął w 2006 roku w Turynie w biegu ze startu wspólnego. Na trasie w San Sicario triumfował wtedy Niemiec Michael Greis, a brąz wywalczył Norweg Ole Einar Bjoerndalen.
Tomasz Sikora urodził się 21 grudnia 1973 roku w Wodzisławiu Śląskim. Biathlon uprawiał od 1987 roku, a zaczynał naukę w klubie SKS Ryfama Rybnik. Z żoną Danutą ma dwójkę dzieci: 14-letnią córkę i ośmioletniego syna. Zanim przeniósł się do AZS AWF Katowice, był zawodnikiem Dynamitu Chorzów.
W 1992 roku został dwukrotnym złotym medalistą mistrzostw Polski juniorów, a rok później wrócił z brązem z MŚ juniorów. Na początku sezonu 1993/94 zajął drugą lokatę w zawodach PŚ w Bad Gastein. Wynik ten sprawił, że Sikora dostał olimpijską nominację, a w Lillehammer był nawet chorążym polskiej ekipy.
W 1995 roku we włoskiej Anterselvie niespodziewanie zdobył złoty medal mistrzostw świata w biegu na 20 km. Do dziś pozostaje jedynym polskim mistrzem świata w biathlonie. W 1997 roku, wraz z kolegami, zajął w mistrzostwach świata trzecie miejsce w biegu drużynowym.
Kolejne lata przyniosły znaczny regres formy. Sikora nie mógł nawiązać do wyniku z Anterselvy. Sukcesy odnosił tylko na mniej liczących się zawodach. W zimowych uniwersjadach wywalczył w sumie sześć medali, w tym aż pięć złotych. Zdobył także medale mistrzostw Europy, czyli imprezy dla zaplecza światowej czołówki oraz stawał na podium w MŚ w biathlonie letnim.
Po nieudanym starcie na igrzyskach olimpijskich w Salt Lake City w 2002 roku (najlepszy wynik to 25. miejsce w biegu na dochodzenie i dziewiąte w sztafecie) Sikora myślał o zakończeniu kariery i chciał podjąć pracę w zakładzie blacharsko-dekarskim prowadzonym przez swojego brata.
Trenerem kadry biathlonistów został wtedy Ukrainiec Roman Bondaruk. Celem miała być kolejna olimpiada w Turynie, ale dobra forma Sikory przyszła znacznie szybciej. Już w 2003 wrócił do światowej czołówki, zajmując kilka razy miejsca w czołowej dziesiątce zawodów Pucharu Świata, a w klasyfikacji generalnej uplasował się na dziewiątym miejscu. W MŚ w Chanty Mansijsku Sikora dwukrotnie plasował się w czołowej dziesiątce. W biegu na dochodzenie na 12,5 km był siódmy, a na 20 km - dziewiąty. Na kolejnych MŚ w Oberhofie Polak powrócił na podium, ponownie w biegu na 20 km. Wywalczył srebro ustępując jedynie Francuzowi Raphaelowi Poiree.
Polak nie miał problemów z formą biegową. Częściej zawodził na strzelnicy. Już w Oberhofie, po 17. miejscu w sprincie i szóstej lokacie w biegu na dochodzenie, trener Bondaruk podkreślał, że Sikorę stać na medal, a wszystko zależy od strzelania. Sezon 2003/2004 w Pucharze Świata ukończył na siódmej pozycji.
W trakcie MŚ 2005 w Hochfilzen Sikora we wszystkich konkurencjach finiszował w czołowej dziesiątce. Był piąty na 20 km i w biegu ze startu wspólnego, dziewiąty w sprincie, dziesiąty w biegu na dochodzenie, ósmy w sztafecie. Na koniec sezonu w PŚ 2004/2005 był 12. Pozycja mogła być wyższa, ale zawodnikowi w osiągnięciu lepszych wyników przeszkadzały kontuzje (przed MŚ opuścił kilka imprez).
Na turyńskich igrzyskach Sikorze początkowo się nie wiodło. Zaczął od 21. miejsca na swoim koronnym dystansie 20 km. W sprincie był "oczko" wyżej, a w biegu na dochodzenie poprawił się jeszcze o dwie lokaty. Sztafetę wyprowadził na jedno z czołowych miejsc, ale jego młodsi koledzy roztrwonili ten dorobek.
Wreszcie nadszedł wielki dzień. Przed kamerami nie potrafił ukryć łez szczęścia. "Całe życie czekałem na ten medal" - wydusił przez ściśnięte ze wzruszenia gardło wicemistrz olimpijski w biegu ze startu wspólnego.
Sezon 2005/2006 zamknął także wywalczeniem małej Kryształowej Kuli za zwycięstwo w sprincie w końcowej klasyfikacji Pucharu Świata.
Trzy lata później był drugi w tej konkurencji i trzeci w biegu na dochodzenie. Osiągnął wówczas największy sukces w historii występów w PŚ, zajmując w końcowej klasyfikacji generalnej drugie miejsce. Uległ wtedy jedynie Bjoerndalenowi.
10 stycznia 2009 po biegu sprinterskim w Oberhofie (zajął w nim trzecie miejsce), został pierwszym Polakiem, który objął prowadzenie w biathlonowym Pucharze Świata. W sumie 23 razy stawał na podium tego cyklu. W dorobku ma pięć zwycięstw, po dziewięć razy plasował się na drugiej i trzeciej pozycji.
Zakończony niedawno sezon 2011/2012 był jednym z jego najgorszych w karierze. W mistrzostwach świata w niemieckim Ruhpolding zajmował odległe lokaty, a w PŚ był dopiero 72. z dorobkiem zaledwie 36 pkt.
PAP/wdm