Znoszenie krzywd to konsekwencja biblijnej zasady „zło dobrem zwyciężaj”. Cierpliwość wobec ludzi sprawiających nam ból to nic innego jak miłość, która wszystko znosi i wszystko przetrzyma.
Przypomnijmy: grzesznych upominać, nieumiejętnych pouczać, wątpiącym dobrze radzić, strapionych pocieszać. Te pierwsze cztery uczynki miłosierdzia względem duszy wzywają do podjęcia określonego działania wobec ludzi w kryzysie. Jeśli bliźni krzywdzi siebie i innych przez grzech, trzeba go upomnieć; jeśli brakuje mu wiedzy – pouczyć; jeśli ma rozterki – służyć radą; jeśli trwa w smutku – dać pociechę. Kolejny uczynek miłosierdzia, „krzywdy cierpliwie znosić”, sugeruje pewną bierność i dlatego trzeba widzieć go w łączności z czterema poprzednimi uczynkami miłosierdzia. Ów piąty uczynek wynika z realistycznego podejścia do życia. Kiedy próbujemy zaradzić ludzkiej biedzie napomnieniem, pouczeniem, dobrą radą bądź pociechą, to te nasze działania zazwyczaj nie przynoszą od razu efektu. To nie jest tak, że upomniany grzesznik natychmiast ochoczo porzuca grzech, pouczony staje się mądry, wątpiący po usłyszeniu naszej rady traci wątpliwości, a pocieszony skacze z radości. I dlatego właśnie niezbędne jest wypracowanie wewnętrznego, miłosiernego nastawienia na znoszenie trudnych bliźnich. Ta cierpliwość nie ma nic wspólnego z obojętną rezygnacją. Przeciwnie, jest również formą miłości, zewnętrznie bardziej pasywną, ale wymagającą.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz