Śledztwo w sprawie zastrzelenia czterech osób w Tuluzie, które prawdopodobnie ma również związek z dwoma innymi atakami zostało w poniedziałek określone jako "priorytet priorytetów", a policja uważa, że ma do czynienia z seryjnym zabójcą.
Źródła znające szczegóły śledztwa podkreślają, że zdaniem policji sprawca tragedii w szkole żydowskiej w Tuluzie jest seryjnym i "doświadczonym" zabójcą.
W poniedziałek napastnik zabił 30-letniego mężczyznę i troje dzieci w wieku dziesięciu, sześciu i trzech lat. Zabity mężczyzna, Jonathan Sandler, był nauczycielem; przyjechał do szkoły w Tuluzie z Izraela na dwuletni kontrakt.
W minionym tygodniu, 11 i 15 marca, osobnik - tak jak sprawca poniedziałkowej strzelaniny ubrany na czarno, w kasku motocyklowym, poruszający się na skuterze - zaatakował żołnierzy w Tuluzie i pobliskim Montauban. Zginęło wówczas trzech wojskowych, a jeden został ciężko ranny.
Strzały padły ok. godz. 8.10 tuż przed rozpoczęciem zajęć szkolnych. Prokurator Tuluzy Michel Valet powiedział, że napastnik strzelał "do wszystkich, których widział".
Powołując się na źródła znające szczegóły śledztwa, AFP podała, że zabójca przemieszczał się we wszystkich zamachach tym samym skuterem.
W poniedziałek sprawca początkowo strzelał z broni kalibru 9 mm. Gdy strzelił do nauczyciela, broń zacięła się i napastnik posłużył się kalibrem 11,43 mm - tą samą bronią, z jakiej strzelano do żołnierzy - poinformowała AFP, powołując się na źródła policyjne.
W atakach z zeszłego tygodnia jeden żołnierz był pochodzenia karaibskiego, dwaj pozostali byli muzułmanami.
Atak na szkołę żydowską - zwraca uwagę AFP - to pierwszy od 1982 roku zamach we Francji, którego celem byli Żydzi. 30 lat temu w paryskiej dzielnicy żydowskiej zabito w restauracji sześć osób.
Minister spraw wewnętrznych Francji Claude Gueant nazwał strzelaninę w szkole żydowskiej "aktem antysemityzmu, którego celem były żydowskie dzieci".
Społeczność żydowska we Francji, największa w Europie Zachodniej, liczy od pół miliona do 700 tysięcy osób.
W poniedziałek rozpoczęto również śledztwo w związku z dwoma listami z pogróżkami, które otrzymały dwie paryskie synagogi, choć jak podaje AFP, nie ustalono jeszcze, czy istnieje związek między strzelaniną w Tuluzie, a listami identycznej treści, w których napisano: "jesteście ludem Szatana, czeka was piekło".
Śledztwem zajmuje się paryski sąd wyspecjalizowany w atakach terrorystycznych. Uznanie tej sprawy za akt terrorystyczny wynika z faktu, że seria zamachów w Tuluzie i okolicach stworzyła "klimat zastraszenia i paniki" - powiedział AFP przedstawiciel sądu.
Francuska agencja podaje, że złapanie zabójcy uznano za "priorytet priorytetów" dla sił bezpieczeństwa, które zobligowano do jak najszybszego przedstawienia rezultatów śledztwa, zważywszy, że "każdy czyn (zabójcy) popełniony został z premedytacją i w stosunku do ofiar, które zostały wybrane" - podkreślają źródła policyjne.
Od ubiegłego tygodnia siły bezpieczeństwa obawiały się, że zabójca zaatakuje ponownie.
Premier Francji Francois Fillon nakazał wzmocnienie środków bezpieczeństwa we wszystkich szkołach i budynkach religijnych. Wcześniej już władze zapowiedziały wzmożone środki bezpieczeństwa w szkołach żydowskich we Francji.
Do Tuluzy udał się również główny rywal Nicolasa Sarkozy'ego w kwietniowo-majowych wyborach prezydenckich, socjalista Francois Hollande. W wydanym oświadczeniu podkreślił, że oczywisty jest antysemicki charakter zabójstwa.
Politycy poinformowali, że kandydaci we francuskich wyborach prezydenckich zawiesili swe kampanie.
"Każdy rozumie, że w chwili obecnej kampania prezydencka jest zawieszona" - powiedział rzecznik Partii Socjalistycznej Benoit Hamon.
Szef parlamentarnego klubu socjalistów w Zgromadzeniu Narodowym Jean-Marc Ayrault dodał, że "wobec tak straszliwej sytuacji zachowanie jedności jest naszą obroną".
"L'Express" cytuje też innego deputowanego socjalistów Arnaud Montebourga, który powiedział, że ataki te świadczą o "rosnącej i niepokojącej fali nienawiści i nietolerancji religijnej w naszym kraju, która odnosi się do wszystkich wyznań".