Premier Donald Tusk powiedział w piątek, że jest otwarty na dialog w sprawie deregulacji zawodów. Jak podkreślił, aby uwolnić rynek pracy od korporacyjnych ograniczeń, jest gotowy "spotkać się nawet z diabłem, a co dopiero z Jarosławem Kaczyńskim".
Według Tuska, aby przeprowadzić deregulację zawodów, nie trzeba zmieniać konstytucji, jak chce tego PiS.
"Prezes Kaczyński powiedział, że potrzebna jest zmiana konstytucji, aby wprowadzić deregulację zawodów. Ja mam inne zdanie w tej kwestii, ale jeśli to miałoby pomóc w deregulacji zawodów, w uwolnieniu rynku pracy od tych korporacyjnych ograniczeń, to ja jestem gotów spotkać się nawet z diabłem, a co dopiero z Jarosławem Kaczyńskim" - powiedział Tusk dziennikarzom w Sejmie.
W ocenie premiera "Polska jest wystarczającym uzasadnieniem, żeby spotykać się z ludźmi, nawet jeśli ich nie lubimy".
Na początku tygodnia Tusk zaprosił Kaczyńskiego na spotkanie w sprawie deregulacji zawodów. W odpowiedzi Kaczyński uznał, że merytoryczne rozmowy w tej sprawie powinien prowadzić minister sprawiedliwości i powołany przez PiS zespół ds. deregulacji.
"Nie rozumiem prezesa Kaczyńskiego, jak on może funkcjonować w życiu publicznym, uznając, że spotyka się wyłącznie ze swoimi partyjnymi towarzyszami, ale jest to jego wybór. Trudno, my musimy iść dalej i swoje robić" - powiedział w piątek premier.
Tusk zapewnił, że nie ma żadnego problemu, aby rozmawiać i spotykać się z Kaczyńskim, choć - jak podkreślił - nie jest to jego upragnionym zajęciem.
Premier poinformował także, że zaproponował ministrowi sprawiedliwości Jarosławowi Gowinowi, aby przyjął propozycję w sprawie spotkania z zespołem ds. deregulacji PiS. "Tu nie będziemy się obrażać nawet na złe maniery. Bardzo mi zależy na tym, aby uzyskać większość w parlamencie na rzecz tych rozwiązań, które nie są proste, jak widać po pierwszych reakcjach niektórych korporacji. Jeśli to będą głosy PiS-u, to nie będą przez to mniej warte" - powiedział Tusk.
Do spotkania szefa resortu sprawiedliwości i zespołu PiS dojść ma w poniedziałek.
Swoje propozycje w sprawie deregulacji PiS przedstawił we wtorek. Według partii Kaczyńskiego należy otworzyć 200 zawodów, m.in.: adwokata, radcy prawnego, trenera, detektywa, syndyka, egzaminatora jazdy, pośrednika obrotu nieruchomościami, zarządcy nieruchomości, doradcy zawodowego, bibliotekarza, geodety, pilota wycieczek, doradcy podatkowego, konserwatora zabytków, psychologa, urbanisty.
PiS uważa, że należałoby wykreślić art. 17 konstytucji, zgodnie z którym "w drodze ustawy można tworzyć samorządy zawodowe, reprezentujące osoby wykonujące zawody zaufania publicznego i sprawujące pieczę nad należytym wykonywaniem tych zawodów w granicach interesu publicznego i dla jego ochrony".
Na początku marca Gowin zaprezentował transzę pierwszych 49 zawodów regulowanych (z ogólnej liczby 380), do których dostęp ma zostać ułatwiony lub całkowicie otwarty. Dalsze plany obejmują deregulację państwowych wymogów dostępu do kolejnych około 200 profesji. Mają być jeszcze dwie transze, liczące po około sto zawodów: pierwszą resort chce przedstawić do końca lipca, a drugą - do końca listopada.
Gowin poinformował w piątek, że w sprawie deregulacji będzie chciał spotkać się nie tylko z PiS, ale ze wszystkimi klubami opozycyjnymi. Poinformował też, że nie widzi potrzeby zmiany konstytucji, jaką postuluje PiS.