Talibowie w Afganistanie poprzysięgli zemstę za zabicie w niedzielę przez żołnierza USA 16 cywilów w prowincji Kandahar na południu kraju. Talibscy rebelianci zagrozili podwojeniem ataków przeciwko - jak to określili - "dzikim Amerykanom chorym psychicznie".
Amerykański żołnierz został w niedzielę aresztowany po tym, jak otworzył ogień do cywilów; wśród 16 zabitych cywilów, jest dziewięcioro dzieci i trzy kobiety, około 30 osób zostało rannych.
Talibowie "pomszczą każdego męczennika brutalnie zabitego przez najeźdźców" - napisano na stronie internetowej islamskich rebeliantów. - Większość zabitych to niewinne dzieci, kobiety i starcy, na których mordu dokonali barbarzyńcy-Amerykanie".
Żołnierz, który w pojedynkę dokonał ataku, jest przetrzymywany w bazie NATO, a śledztwo w jego sprawie prowadzą siły amerykańskie we współpracy z władzami afgańskimi.
W USA zarówno Republikanie jak i Demokraci wskazali na stres, jakiego doświadczają żołnierze po latach walk i ponownie zaapelowali o wycofanie się z tego kraju do końca 2014 r., jeśli nie wcześniej.
"Amerykańscy terroryści bronią osoby, która dokonała tej nieludzkiej zbrodni, udając (...), że jest to ktoś chory psychicznie. Jeśli autorzy tej masakry rzeczywiście byliby chorzy psychicznie, to mamy do czynienia z nowym pogwałceniem zasad moralnych w armii amerykańskiej, rekrutującej do służby w Afganistanie szaleńców, którzy bez zastanowienia mierzą z broni do bezbronnych Afgańczyków" - czytamy w komunikacie talibów.
W niedzielę ok. godz. 3 nad ranem amerykański sierżant miał oddalić się o 450 metrów od swojej bazy w południowym Kandaharze i otworzyć ogień do śpiących wieśniaków. 11 osób zostało zabitych w jednym domu, cztery w drugim, a jedna w trzecim - w dwóch różnych wioskach. Żołnierz strzelał na oślep.
Prezydent Barack Obama nazwał napaść "tragicznym i szokującym" wydarzeniem, które - jak podkreślił - nie ma nic wspólnego z charakterem amerykańskiej armii. Mówił też o "głębokim szacunku USA dla Afgańczyków i więziach łączących oba kraje".
Ubolewanie z powodu incydentu wyraziło też dowództwo sił NATO w Afganistanie oraz szef Pentagonu Leon Panetta.
Ambasada USA w Kabulu ostrzegła, że w kraju może dojść do antyamerykańskich akcji odwetowych.