Śledczy sporadycznie umarzają postępowania za posiadanie nieznacznej ilości narkotyków. Większość złapanych to albo dilerzy, albo posiada co najmniej kilka działek - wynika z sondy przeprowadzonej przez "Rzeczpospolitą" w kilkudziesięciu prokuraturach w kraju.
To oznacza, że alarmistyczne opinie sugerujące, iż więzienia są pełne osób, które trafiły tam, bo raz zapaliły skręta, okazują się mocno przesadzone.
Z sondy gazety wynika, że liczba umorzeń z powodu posiadania małej ilości narkotyków w kilku prokuraturach nie przekraczała 10 proc. spraw. Jednak w większości badanych prokuratur nie było ich wcale.