Tym słowem określamy coś strasznego, związanego z cierpieniem i złem, czasem bezmyślnym, innym razem wyrafinowanym, wręcz sadystycznym.
Gehenna to słowo, które zakorzenia się w świecie Biblii. Jest w Jerozolimie dolina, a właściwie część doliny, tuż za południowym murem prastarego miasta Dawida obok Doliny Jozafata. Tam znajdowało się wysypisko śmieci. Nazywało się po hebrajsku Ge Hinnom, to znaczy Dolina Hinnom. To w tym miejscu potajemnie gromadzili się wyznawcy bożka Molocha. Czemu tak? Bo ich kult, mroczny i okrutny, zakazany w Izraelu, obejmował składanie ofiar z ludzi, najczęściej niewinnych dzieci. Okropności tego miejsca stworzyły określenie gehenna. Kulty ludów kananejskich, wśród których przyszło żyć Izraelitom, nie stroniły od ofiar z ludzi. Składano je nie tylko Molochowi, ale też bogini wojny Asztarte. W starożytnej twierdzy Chacor, leżącej na północy Palestyny, archeolodzy odkryli dziecięce szkielety, nieme świadectwa okrutnych ceremonii, gdy przed bataliami, błagając o zwycięstwo w boju, w ofierze dla bezwzględnej bogini zabijano niewinne dzieci.
Te obrazy, zakorzenione w realiach historycznych, podpowiadają pierwsze przesłanie tekstu opowiadającego o ofierze Abrahama. Bóg nie żąda ofiar z ludzi. „Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego!” – to słowa zawierające zasadnicze przesłanie tekstu.
Ale opowiadanie o Abrahamie gotowym na ofiarowanie Bogu wszystkiego, na złożenie w Nim całej swej nadziei, o postawie, którą po kilku wiekach św. Paweł opisze: „Abraham uwierzył nadziei, wbrew nadziei”, ma jeszcze jeden sens – typiczny. Osoby, miejsca i wydarzenia Starego Testamentu odkrywają swoją istotę w świetle osób, miejsc i wydarzeń Nowego. I tak to Izaak niosący na górę drewno na rozpalenie ogniska ofiarnego jest typem Jezusa Chrystusa dźwigającego na Golgotę krzyż, a Abraham – Boga Ojca, gotowego złożyć w ofierze swego Syna. Ofiara Abrahama była w istocie próbą wierności. Patriarcha wyszedł z niej zwycięsko. Ofiara Jezusa Chrystusa stała się faktem. Bóg, zabraniając ofiar z ludzi, nie zatrzymał się na etapie próby. Dlaczego? Bo On nie kocha na próbę. On kocha naprawdę i bez końca.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ks. Zbigniew Niemirski