Wy mówicie: „Sposób postępowania Pana nie jest słuszny”. Ez 18,25
Innymi słowy, uważamy, że wymagania Kościoła wobec wiernych są jakimś totalnym nieporozumieniem. Mówimy: mam swoje naturalne potrzeby i nie mam zamiaru sztucznie ich tłumić. Mam swoją godność i plany na życie, więc życie nieplanowane musi zniknąć. Zarobki mam takie jakie mam, więc do korzystania z firmowej benzyny albo ściągania z sieci mam prawo. Chcę mieć szczęśliwą rodzinę, więc kościelne nauczanie o zapłodnieniu czy małżeństwie mało mnie obchodzi.
Te wszystkie postawy mają wspólny mianownik: BO MNIE SIĘ NALEŻY. Pamiętamy, jak wąż w scenie z Księgi Rodzaju „załatwił” Ewę? Przekonał ją, że Bóg się myli, a jej się należy. A wystarczy zadać jedno proste pytanie, by zdemaskować tę naszą schizofrenię: jaki wychowawca jest lepszy
dla naszych dzieci – taki, który na wszystko pozwala, czy taki, który wymaga?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Adam Szewczyk