Minister Tomasz Siemoniak zapowiada redukcję wydatków na ordynariat polowy. Jakie jest miejsce tej struktury w zawodowej armii?
Przyczynkiem do tej dyskusji może być tekst Marcina Górki „Kościoły się nie obronią” („Gazeta Wyborcza”, 12.02.2012), informujący o planowanej przez kierownictwo resortu redukcji wydatków na wszystkie ordynariaty działające w naszej armii. Za pozornie ekonomicznymi argumentami przebija się niechęć do jakiejkolwiek obecności kapelanów w wojsku. To zadziwiające stanowisko w sytuacji, gdy w armii amerykańskiej jest rzeczą oczywistą, iż służący w niej przedstawiciele ponad 200 wyznań mają prawo do opieki duchowej, a jeden kapelan przypada tam średnio na 450 żołnierzy. O wzmocnieniu ordynariatu polowego w armii rosyjskiej mówił niedawno także prezydent Putin w czasie spotkania z przedstawicielami różnych Kościołów. Obecność kapłana wśród żołnierzy jest też elementem polskiej tradycji wojskowej. Biskup polowy WP Józef Guzdek zdaje sobie sprawę, że w okresie transformacji, gdy armia zawodowa zastąpiła wojsko z poboru, zmieniają się także warunki pracy ordynariatu polowego. Dlatego poznawał realia i warunki pracy kapelanów, odwiedzając w pierwszych trzech miesiącach swej posługi biskupa polowego, wszystkie garnizony, zarówno w kraju, jak i za granicą, był m.in. dwukrotnie w Afganistanie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski