Dusza nie ma dziś dobrej prasy. Liczy się tylko ciało. Nawet miłosierdzie ograniczamy do pomagania biednym materialnie. A przecież jest także bieda duchowa i są uczynki miłosierdzia względem duszy.
Uczynki miłosierdzia to nieco zapomniany element chrześcijańskiej tradycji. Kto z nas potrafiłby je wymienić? Przyznam uczciwie, że sam miałbym trudność. Wielki Post to najlepszy czas na powtórkę. Biblijną podstawą uczynków miłosierdzia jest opowieść o Sądzie Ostatecznym z 25. rozdziału Ewangelii św. Mateusza. Sprawiedliwi to ci, do których Jezus odnosi słowa: „byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie” (Mt 25,35-36). Do tych sześciu czynów miłosierdzia tradycja dopisała jeszcze grzebanie umarłych, mając na uwadze historię opisaną w Księdze Tobiasza. Miłość wyraża się w konkretach, w działaniu, nie wyłącznie w samych emocjach czy słownych deklaracjach. Już w starożytności chrześcijanie rozumieli uczynki miłosierdzia nie tylko w sensie dosłownym, materialnym, ale także w sensie duchowym. Nakarmić głodnych oznaczało więc także zadbanie o strawę duchową. Przyodzianie nagich Orygenes interpretował jako podanie ludziom szaty mądrości. Odwiedzenie chorych oznaczało pocieszenie ich w strapieniu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ks. Tomasz Jaklewicz