Prezydent Niemiec Christian Wulff podał się do dymisji. Decyzja Wulffa jest konsekwencją wniosku hanowerskiej prokuratury o uchylenie mu immunitetu.
"Nasz kraj, Republika Federalna Niemiec, potrzebuje prezydenta, który bez ograniczeń może poświęcić się narodowym i międzynarodowym wyzwaniom, prezydenta, który cieszy się zaufaniem szerokiej większości obywateli. Wydarzenia minionych dni i tygodni zaszkodziły temu zaufaniu i możliwościom mojej pracy" - powiedział.
Wulff zaznaczył też, że jest przekonany, iż śledztwo prokuratury doprowadzi do "całkowitego oczyszczenia" go z podejrzeń. "W czasie pełnienia moich funkcji zawsze działałem zgodnie z prawem. Popełniłem błędy, ale zawsze byłem szczery" - podkreślił.
Przyznał też, że doniesienia mediów z ostatnich dwóch miesięcy zraniły jego i jego żonę.
Po raz pierwszy w historii RFN prokuratura chce wszcząć postępowanie wobec głowy państwa. W czwartek poinformowała, że wstępnie podejrzewa Wulffa o przyjmowanie i udzielanie korzyści majątkowych w czasie, gdy był on jeszcze premierem landu Dolnej Saksonii.
W 2007 r. spędził on urlop w luksusowym hotelu na wyspie Sylt na zaproszenie producenta filmowego Davida Groenewolda. Land Dolna Saksonia przyznał Groenewoldowi poręczenia kredytowe, z których ten potem jednak nie skorzystał.
O uchyleniu immunitetu głowy państwa decyduje Bundestag. W przypadku dymisji Wulffa do głosowania nie dojdzie i prokuratura będzie mogła natychmiast wszcząć postępowanie.
Władze rządzącej w Niemczech chadecji na razie milczą w sprawie wniosku prokuratury. Rzecznik kanclerz Merkel poinformował jedynie, że przyjęła ona do wiadomości tę decyzję. Nieoficjalnie politycy chadecji przyznawali jednak, że oczekują rezygnacji prezydenta i do głosowania Bundestagu w sprawie pozbawienia go immunitetu najpewniej nie dojdzie.
Dymisji zażądała opozycja. "Urząd prezydenta już tak ucierpiał, że potrzebuje takiego gestu" - powiedziała sekretarz generalna SPD Andrea Nahles. Socjaldemokraci zaproponowali też Merkel wyłonienie ponadpartyjnego kandydata na prezydenta.
"Prezydent na wylocie" - tytułuje w piątek swój komentarz dziennik "Die Welt". "Prezydent bez przyszłości" - pisze "Spiegel Online". "Początek końca" - komentuje "Sueddeutsche Zeitung" i dodaje: "Teraz, gdy wymiar sprawiedliwości wszczyna przeciw niemu postępowania, dymisja prezydenta federalnego jest nieuchronna".
Od dwóch miesięcy nie milknie krytyka wobec prezydenta RFN, a media rozpisują się o jego relacjach z zamożnymi biznesmenami. Skandal wybuchł w grudniu zeszłego roku, gdy dziennik "Bild" ujawnił, że kilka lat temu Wulff pożyczył pół miliona euro na korzystnych warunkach od żony znajomego przedsiębiorcy, co zataił przed parlamentem Dolnej Saksonii.
W kolejnych tygodniach media publikowały coraz to nowe historie o tym, że Wulff chętnie korzystał z zaproszeń do posiadłości zamożnych przedsiębiorców, oferowanych mu rabatów na samochody czy darmowych biletów lotniczych.
Dodatkowo prezydentowi zarzucono próbę wywierania nacisku na media, bo zadzwonił do redaktora naczelnego "Bilda" i prosił o wstrzymanie publikacji artykułu o korzystnym kredycie.
Christian Wulff był prezydentem Niemiec od lipca 2010 roku.
Do czasu wyboru nowego prezydenta obowiązki głowy państwa będzie pełnić premier Bawarii Horst Seehofer, który aktualnie jest przewodniczącym drugiej izby niemieckiego parlamentu, Bundesratu. Nowe wybory prezydenckie powinny odbyć się w ciągu 30 dni.Prezydenta RFN wybiera Zgromadzenie Federalne, złożone z posłów do Bundestagu oraz takiej samej liczby delegatów 16 krajów związkowych. Chadecko-liberalna koalicja rządząca ma tylko nieznaczną większość w Zgromadzeniu Federalnym.