Benedykt XVI ma wyjątkową zdolność wydobywania z tradycji Kościoła prawdziwych pereł. Widocznie doskonale zna się na kościelnym skarbcu i wie, gdzie szukać.
Najnowsza perła zaświeciła w orędziu na tegoroczny Wielki Post. Papież napisał w nim o „upomnieniu braterskim z myślą o zbawieniu wiecznym”. Aż podskoczyłem z radości na krześle, kiedy to przeczytałem. Oczywiście, samo upominanie nie jest niczym ani nowym, ani zapomnianym. Przeciwnie, żyjemy w epoce nieustannego upominania i nakazywania. Zapnij pasy w samochodzie, jeżdżąc rowerem, załóż kask, nie jedz słodyczy i hot dogów, uprawiaj jogging itp. Nikogo nie dziwi też wydrukowany ogromnymi literami na eleganckiej paczce Marlboro napis: „Palenie papierosów zabija” czy też bardziej wyrafinowany: „Palenie zmniejsza liczbę plemników”. Jasno z tego widać, że ciągle ktoś nas napomina, niejednokrotnie całkiem słusznie. Dla zdrowia ciała lepsza jest marchewka niż hamburger. Papież, pisząc o upominaniu, ma jednak na myśli „zbawienie wieczne”. Rzecz stara jak chrześcijaństwo, ale ostatnio jakby zapomniana – na co zresztą Ojciec Święty również zwrócił uwagę.
Nie grzesz, bo przegrasz życie wieczne – w tym zawiera się istota „braterskiego upomnienia z myślą o zbawieniu wiecznym”. Ponieważ nie ma co liczyć na kampanię społeczną finansowaną ze środków unijnych, mającą na celu wieczne zbawienie obywateli, pozostaje samemu upominać błądzących. Z całą oczywiście pokorną świadomością, że inni też mogą nas upomnieć.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk