Mieszkańcy Drezna oddali w poniedziałek hołd ofiarom bombardowania miasta przez aliantów 67 lat temu. Protestowano również przeciwko wieczornemu przemarszowi neonazistów, którzy wykorzystują tę rocznicę do kwestionowania odpowiedzialności Niemiec za wojnę.
Jak relacjonuje agencja dpa, w trakcie uroczystości i nabożeństw przypominano, że cierpienie milionów ludzi w czasie II wojny światowej miało swój początek w nazistowskich Niemczech.
"Myślimy o tych, co ucierpieli i zginęli 13 lutego 1945 roku, ale też o zniszczeniach i pożarach w Europie i na świecie, które wzięły swój początek z niemieckiej ziemi" - powiedział podczas nabożeństwa proboszcz drezdeńskiego kościoła Marii Panny (Frauenkirche) Holger Treutmann. Kościół ten spłonął w wyniku bombardowań miasta, a po odbudowie stał się symbolem pojednania i pokoju.
Około 2,5 tys. ludzi demonstrowało przeciwko wieczornej manifestacji neonazistów. Wokół centrum miasta przeciwnicy skrajnej prawicy utworzyli łańcuch ludzkich rąk.
Niemiecka skrajna prawica od lat wykorzystuje rocznicę bombardowania Drezna w nocy z 13 na 14 lutego 1945 roku do propagowania swojej ideologii i rewizjonizmu historycznego.
Głównym celem przemarszów neonazistów jest relatywizacja niemieckiej odpowiedzialności za zbrodnie i zniszczenia II wojny światowej. Dywanowe naloty lotnictwa amerykańskiego i brytyjskiego na niemieckie miasta pod koniec II wojny światowej opisują jako "bombowy holokaust", przeprowadzony przez aliantów.
W wyniku bombardowania Drezna w lutym 1945 roku zginęło 25 tys. ludzi, ale neonazistowska propaganda mówi nawet o 200 tys. ofiar. Zniszczona została zabytkowa barokowa starówka, a zabudowania na powierzchni 12 km kwadratowych zostały zrównane z ziemią.
W stan gotowości władze Drezna postawiły w sobotę ponad 4 tys. policjantów. Spodziewano się, że w przemarsz neonazistów weźmie udział około 2 tys. osób, w tym wielu zwolenników skrajnej prawicy z innych części Niemiec i z zagranicy.