Brygady moralności czyli prawicowi radykałowie w Indiach lekko odpuścili w tym roku. Nie zamierzają zakłócać Walentynek, ale ślą listy do organizatorów imprez, by nie zezwalali zakochanym parom na manifestowanie nadmiaru czułości - donosi onet.pl
W ostatnich latach konserwatyści ostro krytykowali świętowanie walentynek w Indiach. Dochodziło nawet do ataków bojówkarzy na zakochane pary. Niektóre pary przyłapane na czułościach i pocałunkach zmuszano do natychmiastowego hinduistycznego ślubu.
W tym roku radykałowie odpuszczają lekko i ograniczają się do słania listów, w których przypominają, że walentynki są niezgodne z miejscową tradycją zawierania znajomości i utrzymywania kontaktów między kobietami i mężczyznami. Ich zdaniem zwyczaj walentynkowy służy jedynie interesom wielkich koncernów międzynarodowych.
W Indiach małżeństwo i wydanie potomstwa jest traktowane niemal jak obowiązek. Szczególnie kobietom hinduizm stawia wysoko poprzeczkę. Ich zadaniem jest z jednej strony powinna dbać o dom, małżonka i potomstwo i żyć skromnie w jego cieniu. Z drugiej zaś, musi dbać o siebie, swój wizerunek i dyskretny erotyzm. Mężczyzna powinien czule kochać swoją wybrankę, dostarczać jej upominki. Nie wolno mu jej zbyt surowo karcić, gdyż to może rozgniewać bogów.
jad/onet.pl