Ważne, aby wierzący umiał pełnić wolę Boga, kiedy jego lokalny Kościół umiera.
W ostatnim czasie, pewno tak przy okazji Dnia Życia Konsekrowanego, sporo pisano o drastycznym spadku powołań w zakonach żeńskich. Rzeczywiście, ze statystyk wynika, że od 1990 roku liczba powołań kobiet do zakonów spadła w Polsce aż o 70 procent. Szeregi zakonnic stopniały w tym czasie z 24 tys. do 19,6 tys. Kościół od lat analizuje problem spadku powołań i podejmuje różne inicjatywy, które mają na celu zdynamizowanie tzw. duszpasterstwa powołań. Ale spadek powołań w niektórych zakonach i diecezjach skłania też do refleksji w szerszej perspektywie, a mianowicie w perspektywie Kościoła powszechnego, który w pewnych miejscach zamiera, a w innych wzrasta. Umieranie Kościołów lokalnych, czy też zakonów, nie jest niczym nowym. Kiedy mamy z czymś takim do czynienia, nie należy popadać w lękliwe narzekanie, ale trzeba podnieść głowę, spojrzeć na całość i przypomnieć sobie obietnicę, jaką otrzymał Apostoł Piotr, a wraz z nim my wszyscy: „Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16,18). Pamiętajmy też o innych słowach Boskiego Mistrza: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20).
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Dariusz Kowalczyk