Czytelnicy „Teraz Rocka” uznali Nergala-celebrytę za „rozczarowanie 2011 roku”.
06.02.2012 15:17 GOSC.PL
Renomowany miesięcznik muzyczny „Teraz Rock” co roku przeprowadza wśród swoich czytelników ankietę dotyczącą najlepszych płyt, wykonawców, teledysków i piosenek mijających 12 miesięcy. Wśród kategorii jest także ta dotycząca „rozczarowania roku”. W 2011 miłośnikom mocnego grania najmniej w Polsce podobał się… „Nergal-celebryta”.
Można oczywiście stwierdzić, że zagorzali metalowcy, którzy także czytają „Teraz Rocka”, postanowili w ten sposób ukarać swojego idola za bycie jurorem w komercyjnym „The Voice Of Poland”. Można, gdyby dosłownie to mu zarzucili. Jednak wokalista Behemotha to nie tylko jedna z licznych gwiazd rodzimej sceny: to postać z pierwszych stron gazet.
To jest właśnie celebryta: człowiek znany z tego, że jest znany. Sławę zyskuję dzięki bogatym rodzicom, potentatom w branży hotelarskiej lub występom w reality-show. Adam Darski stał się celebrytom nie dzięki nowatorskiej muzyce, bo i w okresie największego szumu nie napisał niczego przełomowego, ani dzięki zagranicznemu uznaniu, bo zachodni metalowcy uwielbiają go nie od dziś ani od wczoraj. Stał się sławny, bo podarł Pismo Święte, za co pozwano go do sądu. No i związał się z Dodą, co też nie jest bez znaczenia. Celebryta to nie tylko bohater rubryki towarzyskiej w piśmie dla klientów salonów fryzjerskich; to nowoczesny autorytet, rozchwytywany przez „Przekroje”, „Newsweeki” i inne „Wprosty”, przepytywany o wszystko, od kultury, przez politykę po religię. Wypowiadający się zwłaszcza na tematy, o których nie ma pojęcia.
I tego jego fani mogli nie zdzierżyć. Bo mogą pomachać głową do „Decade Of Therion” (sam Nergal jak i cały Behemoth zdobyli wysokie pozycje także w kategoriach „najlepszy zespół” i „wokalista”), ale to za mało, by dać się czołowym mediom bombardować złotymi myślami Nergala w dzień i w nocy. Za rok słuchacze mogą już nie być tak miłosierni, Darskiego może zabraknąć w każdym z zestawień. Trzeba się zdecydować: albo kończymy z celebryceniem i wracamy do podziemia, albo zmieniamy target i zapisujemy się na korepetycje z gwiazdorzenia u Agnieszki Chylińskiej. Dylematy ludzi show-businessu bywają nie do pozazdroszczenia.
Stefan Sękowski