Tutaj i gdzie indziej

Szymborska opowiadała się po stronie doczesności, ale jakby mimochodem zaznaczała istnienie jakiegoś innego, większego świata.

„Nie wiem jak gdzie,/ ale tutaj na Ziemi jest sporo wszystkiego./ Tutaj wytwarza się krzesła i smutki,/ nożyczki, skrzypce, czułość, tranzystory,/ zapory wodne, żarty, filiżanki” – brzmią pierwsze słowa tomiku Wisławy Szymborskiej „Tutaj”. Jak się okazało, ostatniego w jej dorobku.

Pochwała owego „Tutaj” wiązała się w jej poezji z niemożnością wyobrażenia sobie jakiegokolwiek „gdzie indziej”. Za ziemskim bytowaniem przemawiało „wszystko” – przedmioty, których możemy dotknąć, wytwory ludzkich rąk, nasze uczucia i działania, wymieszane w pozornie chaotycznych wyliczankach. Po drugiej, niejasnej stronie pozostawało tylko „nie wiem”. A jednak poezja Szymborskiej ciągle do tego „nie wiem” odsyłała. Bo jak inaczej określić tę nagłą zmianę perspektywy: „kręcisz się bez biletu w karuzeli planet/ a razem z nią, na gapę, w zamieci galaktyk,/ przez czasy tak zawrotne,/ że nic tutaj na Ziemi nawet drgnąć nie zdąży”? Podmiot liryczny tych wierszy, choć opowiadał się po stronie doczesności, zawsze, jakby mimochodem, zaznaczał istnienie czegoś więcej – jakiegoś świata, który wykracza poza nasz jednostkowy sposób patrzenia. W utworze „Chwila” w kontemplację z pozoru sielskiego krajobrazu wkradał się niepokój: „Jakby tutaj nie było żadnych kambrów, sylurów,/ skał warczących na siebie,/ wypiętrzonych otchłani,/ żadnych nocy w płomieniach/ i dni w kłębach ciemności”. Jakby nie było – ale jednak są!

„Tutaj” i „Chwila” to nierozłączna para, w obiegowym języku występująca w wyrażeniu „tu i teraz”. To wyrażenie wydaje się kluczem do poezji Szymborskiej, ale w rzeczywistości wprowadza nas dopiero do pierwszej komnaty. Jeśli zajrzymy głębiej, porwie nas zamieć galaktyk, zobaczymy też odkładające się w ziemi warstwy czasu. Ten czas „nie wdaje się w szczegóły, bo w szczegółach litość”, ale poeta musi się w nie wdawać. Pisać o żyjątkach tak małych, że widzialnych tylko pod mikroskopem, albo o zamienionych w białe skały otwornicach, z których każda żyła przecież „we własnej, bo we własnej/ wapiennej skorupce”. Współodczuwanie z poszczególnym istnieniem należy bowiem do istoty poezji. „Kto nie dotknął ziemi ni razu, ten nigdy nie może być w niebie” – mówił Mickiewicz. Nie może pisać o wieczności ktoś, kto nie zaznał czasowości, kto nie zanurzył się w nasze bycie „Tutaj”. Czasem może się wydawać, że tego „Tutaj” u Szymborskiej jest aż za dużo, ale właśnie dlatego możliwość istnienia „gdzie indziej”, ledwie zaznaczona w wierszach, jest tak intrygująca.

Bo przecież wieczność przebija się do nas przez szczegóły – zdaje się mówić poetka. „Szalik z prawdziwej wełny w kolorowe paski”, zrobiony szydełkiem przez matkę kilkunastoletniej bohaterki jednego z wierszy, a przechowywany przez drugie, dorosłe „ja” tejże bohaterki, staje się nagle jedynym łącznikiem między teraźniejszością a przeszłością. Czy zabrała go ze sobą w podróż „gdzie indziej” – tam gdzie „wszystkiego” jest jeszcze więcej i jeszcze piękniej?

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Szymon Babuchowski