W Parlamencie Europejskim odbyła się w środę debata o rezultatach poniedziałkowego szczytu UE. Socjaldemokraci i Zieloni krytykowali międzyrządowy traktat o pakcie fiskalnym. Szefowa Zielonych ostro wypowiedziała się na temat szczytów euro.
Rebecca Harms pytała obecnego na sali szefa Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya o udział w szczytach euro gospodarek spoza euro uczestniczących w pakcie o zacieśnianiu dyscypliny budżetowej. Polsce zależało na udziale we wszystkich szczytach euro. "Nie jestem największą przyjaciółką Donalda Tuska (...), ale zmuszacie go do siedzenia w kuchni" - mówiła Harms.
"Ci, którzy nie należą do strefy euro, ale ratyfikują traktat, mogą uczestniczyć w kluczowych momentach w negocjacjach szczytów euro; naturalnie będą uczestniczyć we wszystkich uzgodnieniach dotyczących traktatu" - odpowiedział Van Rompuy. "Sądzę więc, że w ten sposób zabezpieczyliśmy w największym możliwym stopniu spójność UE" - ocenił. W pewnym momencie "było wrażenie, że mamy zamiar tworzyć Europę dwóch prędkości" - przyznał. Pochwalił kraje spoza euro, które przystępują do paktu, za solidarność z tymi, które mają wspólną walutę.
Zgodnie z poniedziałkowym kompromisem ws. zapisu o szczytach euro w pakcie fiskalnym kraje spoza eurolandu, które ratyfikują nowy traktat, mają uczestniczyć w szczytach o konkurencyjności oraz zmianach w architekturze strefy euro, a także, jeśli to wskazane, w sprawie wdrażania traktatu przynajmniej raz w roku. Van Rompuy zobowiązał się na szczycie UE, że za każdym razem, gdy będzie zwoływał szczyty 17 państw euro, będą je poprzedzać szczyty całej UE lub szczyty paktu fiskalnego (25 państw), chyba że "zajdą nadzwyczajne okoliczności". Polska przystąpi do paktu, choć premier Tusk ocenił, że kompromis nie daje pełnej satysfakcji.
Lider socjaldemokratów Hannes Swoboda powiedział, że bezrobocie w UE jest najwyższe od 13 lat, a UE "ma do zaproponowania traktat poza instytucjami". Także Harms podkreślała, że umowa nie jest objęta procesem demokratycznym traktatu UE, nazwała ją "polityczną szaradą" i oszukiwaniem obywateli.
Eurosceptyczny poseł Brytyjczyk Nigel Farage z przekąsem zauważył, że dzięki traktatowi międzyrządowemu liderzy rozwiązali problem weta w UE. Tymczasem to właśnie brytyjskie weto zablokowało zmianę traktatu UE, co popchnęło przywódców w kierunku traktatu międzyrządowego.
Nastroje chłodzili chrześcijańscy demokraci, którzy zwracali uwagę, że umowa międzyrządowa wprowadza pewne szybkie rozwiązania, które bez niej byłyby niemożliwe. Temat paktu w swojej krytycznej wypowiedzi o rezultatach szczytu ominął szef liberałów w PE Guy Verhofstadt; wskazał tylko, że bardziej niż pakt potrzebny jest w strefie euro wspólny fundusz długu.
"Myślę, że od początku rozmów (o traktacie) wykonaliśmy naprawdę dobrą pracę z pomocą tego parlamentu. Pracowaliśmy, by zintegrować ten międzyrządowy traktat z filozofią traktatów unijnych. Teraz w ciągu następnych kilku lat trzeba dołożyć starań, by wpisać go do traktatu UE" - odniósł się do uwag eurodeputowanych Van Rompuy.
W czwartek europosłowie będą głosować nad rezolucją w sprawie paktu fiskalnego.
Większość wypowiadających się posłów krytykowało deklarację szczytu UE w sprawie wzrostu i zatrudnienia, wskazując na brak konkretów i źródeł finansowania skądinąd bardzo potrzebnych działań.