Uchybienia w działaniach podejmowanych przez BOR podczas lotów premiera i prezydenta do Smoleńska w kwietniu 2010 r. "miały znaczący wpływ na obniżenie bezpieczeństwa ochranianych osób" - wynika z wniosków biegłych, które ujawniła w poniedziałek prokuratura.
Ustaleń biegłych nie chciało komentować ani BOR, ani MSW.
"W wyniku przeprowadzonej analizy biegli wydali opinię, stwierdzając, że sposób planowania, organizacji i realizacji działań ochronnych, podejmowanych przez funkcjonariuszy BOR w ramach wizyty premiera Donalda Tuska z 7 kwietnia 2010 r. i wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego z 10 kwietnia, był niezgodny z zasadami i pragmatyką, obowiązującymi wówczas w BOR" - poinformowała PAP rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga prok. Renata Mazur.
Prokurator dodała, że stwierdzone przez biegłych w tym zakresie "istotne uchybienia miały znaczący wpływ na obniżenie bezpieczeństwa ochranianych osób, tj. premiera Tuska oraz prezydenta Kaczyńskiego". "Aktualnie prokuratorzy przystąpili do szczegółowej analizy treści całości otrzymanej opinii, po jej dokonaniu podejmą dalsze decyzje procesowe" - zaznaczyła prokurator. Dodała, że cała opinia jest bardzo obszerna, a sam fragment zawierający wnioski liczy 22 strony.
Pod koniec października zeszłego roku prokuratura informowała, że funkcjonariusze BOR mogli nie dopełnić obowiązków, przygotowując obie wizyty. Do takich wniosków śledczy doszli po przesłuchaniach świadków i analizach materiałów. W tej sprawie powołano zespół biegłych, którzy mieli ocenić, jaki wpływ na bezpieczeństwo obu wizyt miały działania BOR. Opinia biegłych wpłynęła do prokuratury w poniedziałek.
"Na razie nie będziemy komentować tej sprawy. Czekamy do końca śledztwa na ustalenia prokuratury" - powiedział w poniedziałek PAP rzecznik BOR Dariusz Aleksandrowicz. W imieniu ministra Jacka Cichockiego to samo stwierdziła rzeczniczka MSW Małgorzata Woźniak. "Prokuratura przedstawiła komunikat z wnioskami z opinii, która ma charakter poufny, dlatego nie możemy się do niej odnosić" - zaznaczyła.
Prokuratura ujawniła 20 "najistotniejszych uchybień" wskazanych we wnioskach przez biegłych, które wpłynęły na obniżenie bezpieczeństwa osób chronionych. Wśród nich eksperci prokuratury wymienili m.in.:
- brak rekonesansu zaplanowanego miejsca czasowego pobytu ochranianych osób, jakim było lotnisko "Siewiernyj" w Smoleńsku oraz zbyt pobieżne przeprowadzenie rekonesansu w pozostałych miejscach planowanego pobytu;
- wyznaczenie do działań funkcjonariuszy nieposiadających doświadczenia w działaniach poza granicami Polski - "o niskim stopniu kompetencyjności";
- brak obecności funkcjonariusza BOR na lotnisku w Smoleńsku przed i podczas lądowań samolotów 7 i 10 kwietnia i niezorganizowanie ochrony miejsc bazowania samolotów na lotnisku;
- brak odprawy koordynacyjnej, podczas której funkcjonariusze BOR powinni otrzymać zadania i informacje o ewentualnych zagrożeniach przy ich realizacji, nie przeprowadzono też odprawy zadaniowej dotyczącej zabezpieczenia obu wizyt;
- sporządzenie planów zabezpieczeń obu wizyt w sposób sprzeczny z przepisami i zasadami prowadzenia działań ochronnych;
- niewyznaczenie spośród funkcjonariuszy BOR osób odpowiedzialnych za zabezpieczenie poszczególnych miejsc czasowego pobytu.
Z kolei odnośnie osób stojących na czele Biura biegli wskazali, że brak było właściwego nadzoru ze strony kierownictwa BOR nad działaniami ochronnymi, czyli planowaniem, organizowaniem i realizowaniem zabezpieczenia wizyt. Kierownictwo BOR, według opinii biegłych, miało zaniechać działań w sytuacji nieprzeprowadzenia rekonesansu lotniska "Siewiernyj" w Smoleńsku. Ponadto plan zabezpieczenia wizyty premiera - jak wykazali biegli - został zatwierdzony przez nieuprawnionego do tego funkcjonariusza.
Opinia zaznacza także, że w czasie przygotowywania wizyt nie wyznaczono dowódców grupy rekonesansowej i grup zabezpieczających, co skutkowało niemożliwością kierowania działaniami ochronnymi - planowania, organizowania i realizowania zabezpieczenia tych wizyt. Analizy przeprowadzono zaś w sposób niewłaściwy, czego skutkiem był brak niezbędnych specjalistów w grupie rekonesansowej i grupach zabezpieczających - funkcjonariusza grupy lotniskowej, pirotechnika, lekarza sanitarnego - mających dokonać oceny bezpieczeństwa w miejscu przebywania ochranianych osób.
Biegli zaznaczyli również, iż nie został przeprowadzony rekonesans zaplanowanych tras przejazdu kolumn z premierem i prezydentem oraz brakowało działań polegających na uzyskaniu informacji o lotniskach zapasowych i zapewnieniu tam ochrony osobom ochranianym na wypadek awaryjnego lądowania samolotów.
Inne z ujawnionych wniosków mówią o braku prawidłowego systemu łączności podczas prowadzonych działań, braku wyposażenia funkcjonariuszy grup zabezpieczających w broń palną oraz braku prawidłowej kontroli działań podejmowanych przez służby rosyjskie zgodnie z poczynionymi ustaleniami. W czasie obu wizyt zabrakło też zabezpieczenia sanitarnego i biochemicznego, a dodatkowo w czasie wizyty premiera zabezpieczenia pirotechniczno-radiologicznego. W odniesieniu do obu lotów do Smoleńska doszło do "zaniżenia kategorii działań ochronnych". Prokuratura nie ujawnia kim są autorzy opinii.
"Z moich informacji wynika, że jednym z tych ekspertów jest major Jarosław Kaczyński, związany bardzo silnie z braćmi Kaczyńskimi. Ten człowiek, który robił czystkę w BOR po objęciu władzy przez Lecha i Jarosława Kaczyńskich. Drugi ekspert jest o podobnej proweniencji, no więc, jeśli tak, to ekspertyzy tych dwóch specjalistów nie mogą być obiektywne" - powiedział dziennikarzom Leszek Miller. Według informacji PAP ze źródeł zbliżonych do śledztwa, autor drugiej opinii był także ekspertem w głośnej sprawie strzelaniny w Magdalence.
Prokurator weryfikował przydatność biegłych; nie widzimy żadnego konfliktu - powiedziała PAP prok. Mazur.
Decyzja o odwołaniu ppłk. Kaczyńskiego z funkcji wiceszefa BOR zapadła w listopadzie 2006 r., podtrzymał ją w styczniu 2007 r. szef MSWiA. W 2007 r. rzecznik BOR Dariusz Aleksandrowicz mówił wtedy, że niedorzecznością jest stwierdzenie Kaczyńskiego, że został odwołany z powodu zbieżności swojego imienia i nazwiska z imieniem i nazwiskiem premiera. W 2007 r. sąd administracyjny uznał, że nie doszło do nieprawidłowości przy jego odwołaniu.
Praska prokuratura bada wątek, który został wyłączony na przełomie marca i kwietnia zeszłego roku z postępowania dot. katastrofy smoleńskiej, prowadzonego przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie. Dotyczy on okresu od września 2009 r. do 10 kwietnia 2010 r. i badana jest w nim sprawa ewentualnego niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez urzędników i funkcjonariuszy publicznych kancelarii prezydenta, premiera, MSZ, MON, polskiej ambasady w Moskwie i BOR w związku z przygotowaniami wizyt w Katyniu premiera Donalda Tuska (7 kwietnia 2010 r.) i prezydenta Lecha Kaczyńskiego (10 kwietnia).
W opublikowanym w końcu lipca ubiegłego roku raporcie z prac badającej katastrofę smoleńską komisji kierowanej przez ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera nie odnoszono się bezpośrednio do działań BOR. Wskazano w nim jednak m.in., że w czasie obecności grupy przygotowawczej w Smoleńsku 6 kwietnia podjęta była próba rekonesansu na lotnisku w Smoleńsku przez funkcjonariuszy Biura. Ambasada RP w Moskwie nie została jednak powiadomiona o zamiarze wizytowania lotniska, więc nie mogła wystąpić do strony rosyjskiej o zgodę na wejście na teren lotniska. Funkcjonariusze BOR nie zostali wpuszczeni na teren lotniska przez ochronę. Celem rekonesansu miała być ocena przygotowania lotniska pod kątem ochrony.
W dniu publikacji raportu komisji Millera premier Donald Tusk mówił, że nie zgadza się z zarzutami opozycji, że Biuro Ochrony Rządu ponosi pośrednią lub bezpośrednią odpowiedzialność za zdarzenia w Smoleńsku. Pytany, dlaczego raport nie mówi nic o odpowiedzialności BOR premier wyjaśnił, że komisja "opisuje przyczyny wypadku lotniczego, a nie całego świata wokół".
Główne śledztwo w sprawie okoliczności katastrofy smoleńskiej prowadzi Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Bada ona m.in. wątek organizacji lotu z 10 kwietnia po stronie wojskowej. W końcu sierpnia zeszłego roku WPO postawiła zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych dwóm oficerom, którzy w 2010 r. zajmowali dowódcze stanowiska w 36. specpułku obsługującym loty najważniejszych osób w państwie. Chodzi o organizację lotu w zakresie wyznaczenia i przygotowania załogi samolotu. Podejrzani nie przyznali się do winy i odmówili składania wyjaśnień. Za zarzucany czyn grozi im do trzech lat więzienia.