Przywódcy państw eurolandu oraz chętnych spoza mają zgodzić się w poniedziałek na wymuszony przez Berlin pakt fiskalny ze złotą regułą wydatkową i karami. Nierozwiązany jest wciąż spór Francji i Polski o szczyty euro, ale dyplomaci w Brukseli są dobrej myśli.
Mimo zapowiedzianego na poniedziałek strajku generalnego w Belgii w proteście przeciwko polityce oszczędności zarówno rządu jak i UE, co grozi kompletnym paraliżem transportu, otoczenie przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya wierzy, że szczyt zgodnie z planem rozpocznie się o godzinie 15. W przypadku blokady lotniska cywilnego, przywódcy mają lądować na lotnisku wojskowym w Brukseli.
Dyplomaci w Brukseli po piątkowym, ostatnim spotkaniu przygotowującym poniedziałkowy szczyt przyznawali, że kompromis ws. nowego traktatu jest bliski i pozostały tylko "dwie, trzy" kwestie do załatwienia. Główna dotyczy możliwości wykorzystania Trybunału Sprawiedliwości UE w osądzaniu sankcji za łamanie zasad dyscypliny budżetowej oraz kwestia Polski, która nie będąc członkiem euro, ale mając traktatowy obowiązek przyjęcia kiedyś wspólnej monety, chce uczestniczyć jako obserwator w spotkaniach państw euro.
Drugim tematem szczytu będzie pobudzanie wzrostu gospodarczego i zatrudnienia, zwłaszcza wśród młodych. Szacuje się, że UE jest obecnie 27 mln osób bez pracy. Projekt wniosków ze szczytu ambitnie postuluje, by każdy młody w cztery miesiące po zakończeniu nauki znalazł pracę. Ale kraje różnią się w ocenach, jakimi narzędziami przywrócić w Europie wzrost gospodarczy. Naciskające na oszczędności Niemcy apelują o reformy strukturalne. Socjaliści wręcz przeciwnie - domagają się inwestycji pobudzających wzrost. Polska, Szwecja czy Włochy będą zapewne na szczycie orędownikami rozwijania unijnego rynku wewnętrznego, który wciąż ma wiele barier, czego przykładem jest choćby wciąż brak unijnego patentu.
Konkretną decyzją w tym temacie będzie najpewniej apel do Komisji Europejskiej o przekierowanie niewykorzystanych funduszy unijnych w Grecji czy Rumunii na inwestycje stymulujące inwestycje, np. poprzez Europejski Bank Inwestycyjny. W piątek rzecznik KE mówił o wciąż niewydanych 82 mld euro z budżetu UE na lata 2007-13.
Dyplomaci liczą w poniedziałek przynajmniej na porozumienie polityczne ws. nowego międzynarodowego traktatu, tzw. paktu fiskalnego. Jest to bardzo po myśli Niemiec, czyli kraju, który ponosi największe koszty ratowania państw pogrążonych w kryzysie zadłużenia, z Grecją na czele. Przewiduje tzw. złotą regułę, według której roczny deficyt strukturalny nie przekracza 0,5 proc. nominalnego PKB.