W sobotę w Syrii siły rządowe kontynuowały natarcie na główne ośrodki ruchu opozycyjnego, atakując niemal w całej prowincji stołecznej i w Hims, w centrum kraju. Powstańcy syryjscy zabili oficera i sześciu żołnierzy w ataku na autobus wojskowy pod Damaszkiem.
Ataku tego, na szosie łączącej przedmieście stolicy Dumę z miastem Adra dokonali dezerterzy z armii rządowej.
Zacięte walki między wojskiem a Wolną Armią Syrii (WAS) złożoną z dezerterów trwały w sobotę w mieście Rastan, w prowincji o tej samej nazwie. Zniszczono tam kilka pojazdów wojskowych i zlikwidowano kilka posterunków kontrolnych na drogach. W Idlibie eksplozja samochodu-pułapki na wojskowym punkcie kontrolnym zabiła sześciu żołnierzy. Poprzedniego dnia dwunastu członków syryjskich sił bezpieczeństwa zginęło w dwóch zamachach w Mazairib w pobliżu miasta Deraa na południu kraju. Za każdym razem władze komunikują, że polegli to ofiary "band terrorystów opłacanych z zagranicy".
Tymczasem wojska rządowe i siły bezpieczeństwa prowadziły zmasowane natarcie w rejonie Damaszku. Zajmowały wsie i miasteczka w pasie od Kfar Batny po Hesrine, bronione przez siły WAS. Po dziesięciu miesiącach demonstracji przeciwko reżimowi prezydenta Baszara el-Asada, które przerodziły się w walkę zbrojną, wojska rządowe próbują od wtorku opanować sytuację w kraju. Liczba cywilnych ofiar represji w Syrii wzrosła od wtorku o 193 osoby. W sobotę zginęło co najmniej 12 cywilnych Syryjczyków, z czego ośmiu w Hims, głównym ośrodku buntu opozycji w centrum kraju. Wojsko przeprowadzało w sobotę pacyfikację dzielnicy Baba Amro, skąd dochodzą od kilkunastu godzin odgłosy kanonady.
Według danych ONZ, od początku syryjskiej insurekcji zginęło ponad 5 tysięcy uczestników ruchu opozycyjnego. Rząd syryjski twierdzi ze swej strony, że straty wojska i sił bezpieczeństwa wynoszą 2 tysięcy zabitych.
Przewodniczący Narodowej Rady Syryjskiej (NRS) Burhan Ghaljun, reagując na decyzję Ligi Arabskiej o zawieszeniu misji 165 obserwatorów w Syrii uznał, że decyzja ta jest przyznaniem się do jej fiaska. "Nie zdołała ona zapewnić cywilnej ludności syryjskiej minimum ochrony" - powiedział Ghaljun w wywiadzie dla agencji EFE. "Liga Arabska - oświadczył - nie jest już w stanie odegrać żadnej roli w kryzysie syryjskim wobec inwazji reżimu zwróconej przeciwko syryjskim miastom i wsiom". Lider opozycji podkreślił, że reżim syryjski nie wypełnił żadnego z punktów arabskiego planu i protokołu misji, dotyczących zaprzestania przemocy, zwolnienia aresztowanych w czasie protestów i wycofania wojska z ulic miast.
Sekretarz generalny Ligi Arabskiej Nabil al-Arabi zakomunikował w sobotę, że zawieszenie misji obserwatorów następuje natychmiast, a o jej przyszłości zadecyduje następne spotkanie arabskich ministrów spraw zagranicznych. Nie wyznaczono na razie daty tego spotkania. Delegacja na czele z al-Arabim udaje się w niedzielę do Nowego Jorku, aby spotkać się z członkami Rady Bezpieczeństwa ONZ i uzyskać jej poparcie dla "mapy drogowej" przewidującej ustąpienie prezydenta Baszara el-Assada.
Sytuacja w Syrii, zwłaszcza wzrost nasilenia represji rządowych wobec opozycji, była w sobotę przedmiotem narady przedstawicieli krajów Zatoki Perskiej i Turcji w Stambule. Poprzedniego dnia turecki MSZ wydał oświadczenie, w którym stwierdza, że liczba ofiar wśród syryjskiej ludności cywilnej przybiera "niepokojące rozmiary". "Jest rzeczą nieodzowną, aby wszyscy protagoniści wspólnoty międzynarodowej, zwłaszcza Rada Bezpieczeństwa ONZ, podjęli pilnie i w sposób zdecydowany niezbędne działania" wobec sytuacji w Syrii - podkreśla się w tym dokumencie.
Również reprezentująca większość opozycji Narodowa Rada Syryjska zażądała w sobotę od Rady Bezpieczeństwa ONZ ochrony przed represjami reżimu Asada wobec ludności cywilnej.