Stefan Kisielewski jako poseł w czasach PRL zagłosował raz przeciwko jakiejś ustawie. Na pytanie, dlaczego się wyłamał, odpowiedział: „Bo ustawę przeczytałem”.
27.01.2012 10:25 GOSC.PL
Anegdotę przypomniał ostatnio w Polskim Radio dziennikarz prowadzący rozmowę z posłem Janem Burym. Oczywiście w kontekście zamieszania wokół ACTA, umowy międzynarodowej, którą Polska już podpisała. Podpisała, ale jeszcze nie ratyfikowała. I tu jej przeciwnicy mogą jeszcze liczyć na posłów, którzy o ratyfikacji będą w Sejmie decydować. Można przypuszczać, że tym razem dokument przeczytają, zanim podniosą rękę do głosowania. Bo w Parlamencie Europejskim, który wyrażał zgodę na ratyfikację ACTA przez Unię Europejską, sami europosłowie przyznają, że umowy nie czytali.
Cóż, jesteśmy tylko ludźmi, a niektórzy z nas tylko posłami, więc można to zrozumieć. Wszak dziesiątki dokumentów prawnych, nad którymi głosują deputowani w ciągu jednej sesji, są nie do ogarnięcia przez każdego z osobna. Od tego są eksperci i przygotowane przez posłów zajmujących się bliżej sprawą, tzw. ściągi do głosowania.
Mówię to bez ironii. Demokratyczny mandat nie sprawia, że wybraniec staje się ekspertem w każdej dziedzinie. Ale demokratyczny mandat, wraz z nie najgorszą w przypadku europosłów pensyjką, zobowiązuje do pracochłonnego, owszem, i solidnego zapoznawania się z ekspertyzami tych, którzy się na sprawie znają. Można też dopytać w kuluarach mądrzejszych. I wtedy dopiero podnieść rękę i nacisnąć przycisk: zielony, jeśli głosują państwo za, i czerwony, jeśli głosują państwo przeciw – jak wyjaśniał niegdyś z sejmowej mównicy niezrównany Waldemar Pawlak, wywołując rechot na sali.
Pośmiać się i pomylić rzecz ludzka i poselska zarazem. Tylko że za tymi pomyłkami idą konkretne rozwiązania prawne, dotyczące każdego z nas. A zatem, panie i panowie posłowie: Kto jest za? Kto jest przeciw? Kto się wstrzymał?
No przecież mówiłem, że zielony jest na TAK! Stwierdzam, że Sejm głosami 327 posłów ustawę przyjął.
Jacek Dziedzina