Ministerstwo Zdrowia będzie rozmawiać z PZU o obniżce składki za nowe ubezpieczenie szpitali od zdarzeń medycznych. Jeśli to się nie uda, to jedynym wyjściem będzie zmiana ustawy o działalności leczniczej - powiedział PAP wiceminister zdrowia Jakub Szulc.
"Jeżeli nie uda się dojść do konstruktywnych decyzji z jedynym ubezpieczającym - co rozumiem w jeden sposób, że musi być obniżona składka (...) - to jedynym wyjściem będzie zmiana ubezpieczenia z obligatoryjnego na dobrowolne i wtedy mamy jasną sytuację - wtedy oczywiście cała odpowiedzialność spoczywa na szpitalu udzielającym świadczeń" - powiedział wiceminister, który w poniedziałek uczestniczył w Opolu w obradach konwentu starostów woj. opolskiego, śląskiego i dolnośląskiego.
Podczas spotkania starostowie i menedżerowie zarządzający powiatowymi szpitalami trzech województw wypracowali stanowisko, zgodnie z którym będą wnioskować do ministerstwa o zmianę w ustawie o działalności leczniczej.
"Chodzi nam o zmianę, dzięki której - po wykreśleniu z ustawy obligatoryjności nowego ubezpieczenia - to szefowie szpitali będą decydować - w zależności od swojej szkodowości - o tym, jakiego zabezpieczenia potrzebują. To ma związek z ich budżetami i pozwoli optymalnie podejmować decyzję, nie narzucając nam wysokich kosztów" - powiedział PAP przewodniczący Konsorcjum Dolnośląskich Szpitali Powiatowych Maciej Piorunek, jeden z członków zespołu opracowującego stanowisko konwentu.
Zgodnie z ustawą o działalności leczniczej szpitale muszą wykupić dodatkowe ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej za błędy popełnione podczas leczenia. Chodzi o pokrycie ewentualnych kosztów odszkodowań z tytułu niepożądanych zdarzeń medycznych. Według szacunków Piorunka oznacza to w skali kraju uszczuplenie budżetu na leczenie pacjentów o ok. 400 mln zł. "To są pieniądze wyjęte z naszych kontraktów z NFZ" - podkreślił.
Wiceminister zdrowia poprosił starostów o dane w sprawie propozycji składek, jakie szpitalom złożył potencjalny ubezpieczyciel. "My mamy jakieś szczątkowe informacje, które spływają do nas z różnych miejsc Polski, ale chciałbym móc jednoznacznie wykazać, że jeśli ktoś ma płacić 300 tys. zł dodatkowej składki, to żeby było wiadomo, za co płaci. Z dyskusji podczas konwentu wynika, że szpital ma szkodowość zerową, albo bliską zeru, a ma do zapłacenia 300 czy 400 tys. zł dodatkowej składki" - relacjonował Szulc.
Dodał, że według wstępnej oceny, po zestawieniu kosztów ubezpieczenia OC i kosztów nowego ubezpieczenia, wynika, że są to sumy "niekoniecznie do siebie przystające". "Jeśli tak, to będziemy chcieli poznać stanowisko ubezpieczyciela i całej branży. (...) Jeżeli nie doprowadzimy do wspólnego stanowiska, które spowoduje, żeby te kwoty dostosować do możliwości szpitali, to nie pozostaje inna droga niż zmiana ustawy" - ocenił Szulc.
Jak powiedział, o ewentualnej zmianie ustawy o działalności leczniczej zadecyduje rząd, a później Sejm. "Mamy jedną zasadniczą rozbieżność - o czym innym mówiliśmy, kiedy przygotowywaliśmy projekt, inne było też stanowisko co do skutków wprowadzenia tej regulacji, a o czym innym mówimy teraz, kiedy przychodzi do zawierania umów" - powiedział wiceminister.
W kuluarach poniedziałkowego konwentu pojawiały się opinie, że wysokie sumy składek mogą być próbą wykorzystywania sytuacji przez ubezpieczyciela. Szulc nie podziela tych obaw.
"Może być tak, że ktoś to po prostu źle policzył. Ja nie jestem zwolennikiem spiskowej teorii dziejów. PZU mówi nam otwartym tekstem: jesteśmy w nowej sytuacji, w której mamy ileś niewiadomych. Po pierwsze: nie wiemy, ile takich zgłoszeń będzie, po drugie: nie wiemy, jakie będą orzeczenia komisji. Co do tego trzeba się zgodzić, że ryzyko jest, że wchodzi nowy produkt, którego do tej pory nie było, i co do którego nie ma stuprocentowej pewności, jak on będzie funkcjonował" - podsumował wiceminister.
Nowela ustawy o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta przewiduje, że przy wojewodach ustanawiane są komisje do spraw orzekania o zdarzeniach medycznych, przed którymi pacjenci mogą starać się o odszkodowanie lub zadośćuczynienie za niewłaściwe leczenie. Od komisji, w okresie do czterech miesięcy, pacjent powinien uzyskać jednoznaczną decyzję o wypłacie odszkodowania, która nie podlega zaskarżeniu. Pieniądze dla pacjentów wypłacać ma ubezpieczyciel, z którym szpital podpisał polisę.
Dotąd dochodzenie odszkodowania lub zadośćuczynienia za niewłaściwe leczenie było możliwe tylko poprzez proces sądowy z powództwa cywilnego.
Odszkodowania dotyczą tylko szkód związanych z opieką szpitalną w Polsce. Propozycję odszkodowania ma przedstawiać zakład ubezpieczeń, który zawarł umowę ze szpitalem, w którym doszło do błędu medycznego. Zamiast odszkodowania możliwa będzie renta. Osoby ubiegające się o odszkodowanie będą mogły uzyskać: do 300 tys. zł w przypadku śmierci pacjenta (dla spadkobiercy) i 100 tys. zł w przypadku uszczerbku na zdrowiu (dla pacjenta). Wysokość renty może wynieść do 3 tys. zł.(PAP)