Skazanie gen. Kiszczaka może być ostatnim sukcesem pionu śledczego IPN, gdyż trwają przygotowania do jego likwidacji.
15.01.2012 22:40 GOSC.PL
Inicjatywę w tej sprawie już zapowiedział Leszek Miller, który w imieniu klubu poselskiego SLD, na kanwie dyskusji o reorganizacji prokuratury wojskowej stwierdził, że w ramach zmian powinien być także zlikwidowany pion śledczy IPN. Od początku był on solą w oku polityków lewicy, którzy w żaden sposób nie chcieli dopuścić do prawnego rozliczenia zbrodni komunizmu. Z tego m.in. powodu prezydent Aleksander Kwaśniewski zawetował ustawę o IPN, przygotowaną przez klub poselski AWS, którym kierował Marian Krzaklewski, zapomniany już dzisiaj jeden z inicjatorów powstania Instytutu.
Zwolennikiem likwidacji pionu śledczego jest także prokurator generalny Andrzej Seremet, wielka pomyłka kadrowa śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Seremet od wielu miesięcy blokuje nominację na szefa pionu śledczego IPN, dlatego od 10 miesięcy kieruje nim jako pełniący obowiązki Dariusz Gabrel. Seremet w ankiecie skierowanej w listopadzie ubiegłego roku do prokuratorów zapytał wprost, czy opowiadają się za likwidacją pionu śledczego IPN. Jest to absolutne curiosum, że prokurator generalny, zamiast być egzekutorem prawa, stawia się w roli jego kreatora, choć nie ma inicjatywy legislacyjnej. Przy okazji wyroku skazującego gen. Kiszczaka lewica, ale także inne środowiska, na przykład „Gazeta Wyborcza”, lały krokodyle łzy nad nierychliwością polskiego wymiaru sprawiedliwości. Zadawano przy tej okazji pytanie o sens wyroku po 30 latach i kwestionowano podstawę prawną skazującego wyroku. Obłuda tych argumentów polega na tym, że te same środowiska przez ostatnie kilkanaście lat robiły wszystko, aby do osądzenia inicjatorów stanu wojennego nigdy nie doszło. To śledztwo budziło także wątpliwości w kierownictwie IPN i gdyby nie determinacja ówczesnego szefa pionu śledczego prof. Witolda Kulesza, nie wiadomo, czy zostałoby podjęte.
Prawdziwym bohaterem tej sprawy jest młody prokurator oddziałowej komisji śledczej Piotr Piątek. Nie zważając na medialną nagonkę wokół swej osoby, chamskie ujadanie na forach internetowych oraz nie przejmując się kłodami rzucanymi mu pod nogi przez część aparatu wymiaru sprawiedliwości, po prostu konsekwentnie robił swoje. Doprowadził do wyroku, który zapisuje się w historii Polski. Mam nadzieję, że poza prawnym, moralnym oraz historycznym wymiarem, ten wyrok będzie także przywoływany, gdy politycy zaczną wnioskować likwidację pionu śledczego IPN.
Andrzej Grajewski