Niemieckie organizacje przedsiębiorców proponują zlikwidowanie w zakładach pracy przerw na papierosa, które mogą sporo kosztować gospodarkę - poinformował w piątek dziennik "Bild".
Przewodniczący federalnego związku małych i średnich przedsiębiorstw BVMW Mario Ohoven ocenił, że palenie powinno być dozwolone jedynie w trakcie przerwy obiadowej albo po skończeniu pracy. Argumentuje on, że częste przerwy w pracy zakłócają jej tryb.
Według wyliczeń BVMW palacz, który robi dziennie trzy pięciominutowe przerwy na papierosa, kosztuje swojego pracodawcę ponad 2000 euro rocznie. "A wielu palaczom trzy papierosy nie wystarczają" - wskazał Ohoven.
Z kolei zdaniem szefowej związku przedsiębiorców UMW Ursuli Frerichs osoby niepalące, które nie robią tak wielu przerw w pracy jak palacze, mogą czuć się dyskryminowane. "Nie może być tak, że karze się niepalących" - powiedziała Frerichs gazecie "Bild".
Pomysł organizacji przedsiębiorców spotkał się z krytyką związków zawodowych, które wskazują, że likwidacja przerw na papierosa na pewno nie pomogłaby zapewnić niezakłóconego przebiegu pracy i mogłaby być przyczyną konfliktów.
Niemieckie prawo nie gwarantuje palaczom przerw na papierosa w pracy. Pracodawcy zwykle tolerują dodatkowe przerwy, a czasem odpowiednie zapisy można znaleźć w regulaminach zakładu pracy czy układach zbiorowych.