Na temat formalnego wystąpienia z Kościoła wypowiada się dla KAI ks. dr hab. Piotr Majer z Instytutu Prawa Kanonicznego UPJPII w Krakowie, konsultor Rady Prawnej Konferencji Episkopatu Polski, kanclerz Kurii Metropolitalnej w Krakowie. Podajemy opinię ks. dr Majera:
Odstępca nie przestaje być katolikiem
Nawet jeśli starania duszpasterza nie będą owocne, apostazja zostanie dokonana i w księdze chrztu pojawi się wzmianka o wystąpieniu z Kościoła formalnym aktem danej osoby – nie przestanie ona być katolikiem. Wynika to z dogmatycznego pryncypium nieutracalności łaski chrztu – kto raz został wszczepiony w Chrystusa, jest złączony z Nim na zawsze i nie zmieni tego żaden formalnie dokonany akt. „Semel catholicus, semper catholicus”: kto raz stał się katolikiem, ten będzie nim na zawsze – ta zasada nigdy nie przestała w Kościele obowiązywać. Prawną i praktyczną konsekwencją tego jest niemożność usunięcia z księgi ochrzczonych aktu chrztu osoby, która złożyła formalne oświadczenie o wystąpieniu z Kościoła. Choć nie może ona korzystać ze wszystkich praw, pozostaje nadal członkiem Kościoła katolickiego. Tym samym Kościół zachowuje prawo do przechowywania danych dotyczących chrztu takiej osoby. Taki fakt miał bowiem miejsce i nie da się go wymazać z historii (podobnie zgodnie z prawem polskim pozostają w aktach stanu cywilnego informacje o nazwisku rodowym czy nadanym po urodzeniu imieniu, nawet jeśli nastąpiła jego późniejsza zmiana na uzasadniony istotnymi względami wniosek zainteresowanego), a akt chrztu jest kwalifikowanym dowodem przyjętego sakramentu.
Zarówno w art. 5 Konkordatu między Stolicą Apostolską a Rzecząpospolitą Polską z 1993 r. jak i w art. 2 Ustawy o stosunku Państwa do Kościoła katolickiego w Rzeczypospolitej Polskiej z 17 maja 1989 r. uznaje się prawo Kościoła do rządzenia się we własnych sprawach przepisami prawa kanonicznego. Swoistym paradoksem jest to, że osoby domagające się przed organami państwa nakazania usunięcia z ksiąg parafialnych zapisu o swoim chrzcie, powołując się na „rozdział” Kościoła i Państwa, żądają, by organ władzy państwowej rozstrzygał w przedmiocie skutków sakramentu, co przecież jest wyłączną domeną nauczania Kościoła. Taki nakaz podjęty przez władzę świecką byłby oczywistą ingerencją nie tylko w przepisy prawa, ale w katolicką doktrynę, a więc naruszeniem „rozdziału”, który te same środowiska uznają za motyw swojego działania.
Konsekwencje odejścia i oczekiwanie na powrót
Wierni, którzy dokonują formalnego odstępstwa od Kościoła popełniają tym samym przestępstwo apostazji (kan. 751), za które mocą samego prawa zaciągają karę ekskomuniki (kan. 1364 § 1). Nie mogą przyjmować sakramentów, pełnić w Kościele funkcji liturgicznych i urzędów (kan. 1331 § 1), nie mogą być chrzestnymi i świadkami zawarcia małżeństwa, a jeśli przed śmiercią nie okażą oznak pokuty, winni być także pozbawieni katolickiego pogrzebu (kan. 1184 § 1, 1º).
Kościół jednak stale otacza modlitwą i czeka na powrót tych swoich sióstr i braci, którzy „jak ewangeliczne zagubione owce oddalili się od wspólnoty Kościoła” (art. 21 „Zasad” KEP). Powrót zawsze jest możliwy. Jeśli apostata „odstąpi od uporu” (kan. 1358) i okaże skruchę, nie można odmawiać mu zwolnienia z kary ekskomuniki. Takiego zwolnienia udziela w normalnych warunkach ordynariusz miejsca, a w szczególnych sytuacjach każdy spowiednik. Adnotacja o powrocie do wspólnoty z Kościołem winna zostać uczyniona w akcie chrztu – samego chrztu zaś powtarzać nie wolno – i chociażby z tej racji nie można usuwać z księgi ochrzczonych informacji o przyjęciu tego sakramentu.