Około 200 pasażerów nie mogło w środę rano odlecieć samolotem SAS z lotniska Arlanda pod Sztokholmem do Nowego Jorku. Przyczyną była mysz, którą personel zauważył na pokładzie samolotu już podczas wcześniejszego lotu.
"Tak, to niestety prawda - potwierdził dziennikarzom internetowego wydania popołudniówki "Aftonbladet" rzecznik linii lotniczych SAS Anders Lindstroem. - To bardzo nietypowa sytuacja, ale od czasu do czasu zdarza się w branży lotniczej. Prawdopodobnie mysz dostała się do samolotu na lotnisku w Nowym Jorku. Zanim samolot wystartuje, otwierany jest luk bagażowy, a z zewnątrz dostarczana jest żywność".
Pasażerom zaproponowano inne, późniejsze loty, a w samolocie zastawiono pułapki na myszy. "Intensywnie pracujemy nad tym, aby złapać intruza. Mysz jednak może się bać, dlatego samolot musi przez kilka godzin pozostać bez ludzi na pokładzie" - powiedział Lindstroem.
Według szwedzkich mediów, do podobnego incydentu na pokładzie samolotu SAS doszło w sierpniu 2011 roku, kiedy również pojawienie się myszy opóźniło start samolotu.