Z Bartoszem Kownackim, posłem Solidarnej Polski, członkiem sejmowej Komisji Obrony Narodowej, b. członkiem Komisji Weryfikacyjnej WSI i adwokatem części rodzin smoleńskich rozmawia Jarosław Dudała
Na wczorajszej konferencji prasowej gen. Krzysztof Parulski, szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej publicznie skrytykował swego przełożonego - prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. Miał mu za złe, że kontroluje prokuraturę wojskowa przy pomocy cywili. Mieści się to panu w głowie?
- Nie mieści. I czuję też reperkusję tego w sferze cywilnego zwierzchnictwa nad armią. Podwładny nie powinien w taki sposób krytykować swego przełożonego. Jeśli nie zgadza się z nim, to poddaje się do dymisji, a nie organizuje konferencję prasową! I w drugą stronę: po konferencji prokuratora Parulskiego prokurator generalny powinien mu podziękować za współpracę. Jedyne oświadczenie, jakie powinien wydać to takie, że będzie wnioskował o dymisję gen. Parulskiego.
W tym, co mówił prokurator Parulski, widzę stosunek wojskowych do cywilnej kontroli nad armią. Zawsze jest to walka; mówienie, że cywile nie rozumieją wojskowych. Mogę to zrozumieć, ale nie jest to żadne usprawiedliwienie dla organizowania tego rodzaju spektakli.
Czy gen. Parulski nie ma jednak cienia racji? Jeśli prokurator Seremet nie zgadza się z krokami swych prokuratorów wojskowych, to może powinien poczekać, co sąd powie w danych kwestiach, a nie rozstrzygać ich wcześniej i ogłaszać tego publicznie?
- Nie broniąc prokuratora Seremeta, ale to on jest szefem tego urzędu i to on ponosi za niego odpowiedzialność. Nie musi czekać z decyzjami personalnymi na jakiekolwiek rozstrzygnięcia sądu. Inną kwestią jest – i dlatego nie bronię Seremeta – że w takich sprawach nie powinien wypowiadać się publicznie, ale załatwiać je z prokuratorami.
Takie same błędy można zauważyć w toku śledztwa smoleńskiego. Przykład: sprawa ekshumacji. Prokurator Seremet mówił publicznie, że nie można ich wykonywać w okresach wiosenno-letnich. A wszyscy wiedzieli, że można. To można było odbierać jako próbę wywarcia presji na podwładnych. Albo: wykluczenie wątku zamachu. Prokurator Seremet publicznie wykluczył go, podczas gdy nie zrobili tego prokuratorzy wojskowi, prowadzący te sprawę.
Andrzej Seremet chyba niezbyt dobrze czuje się w funkcji Prokuratora Generalnego. Jest to na pewno dobry prawnik, doświadczony sędzia, ale zapomina, że jest szefem instytucji i powinien bronić swoich urzędników. A jeśli się z nimi nie zgadza, to podejmować decyzje personalne.
Tak nie jest i cierpi na tym powaga prokuratury. Bo to jest uprawianie polityki przez dwóch panów w ramach jednej instytucji, która z założenia miała pozostawać poza polityką, poza bieżącymi naciskami. Okazało się, że jest zupełnie inaczej.
Co prokurator generalny może teraz zrobić z gen. Parulskim? O ile wiem, może wnioskować do prezydenta o jego odwołanie, ale może to zrobić tylko wspólnie z ministrem obrony. Czy tak?
- Tak, wniosek taki zgłaszany jest w porozumieniu z Ministrem Obrony Narodowej, ale w sytuacji w której organizowane są dwie, a nawet trzy alternatywne konferencje prasowe w ramach prokuratury nie sądzę, aby minister Siemoniak miał jakiekolwiek wątpliwości.
Dodajmy do tego kontekst, czyli kroki, jakie podjął płk Przybył. To wystarcza do stwierdzenia, że nadzór nad prokuraturą wojskową jest niewłaściwy i konieczna jest dymisja naczelnego prokuratora wojskowego. Także upublicznienie całej sprawy powoduje, że gen. Parulski powinien stracić stanowisko. Być może powinien je utracić także prokurator generalny.
A może tu nie chodzi tylko o konflikt wewnątrz prokuratury? Może chodzi generalnie o efektywność cywilnego nadzoru nad wojskiem? Nie sądzi pan, że gdyby minister obrony nie poparł wniosku prokuratora generalnego o odwołanie Parulskiego, to dałby sygnał, że wojsko może pozostawać samo sobie? A jeśli prezydent Komorowski nie odwoła gen. Parulskiego, to zwielokrotni moc wysuwanych już wobec niego zarzutów, że sprzyja niejasnym układom w wojsku, czego wyrazem było choćby to, że był jedynym posłem PO, który w 2006 r. głosował przeciw likwidacji WSI?
- Na pewno jest to próba sił między cywilami a wojskowymi. Ale nie przenosiłbym tego tak wprost. Na pewno prezydent będzie próbował opowiedzieć się za armią, bo te jego konotacje były zawsze widoczne.
Natomiast zgadzam się z prokuratorem Seremetem, że prokuratura wojskowa to relikt przeszłości. Funkcjonuje w sposób nieskuteczny i nieprawidłowy. Można bronić jakichś jej wydziałów czy prokuratorów, ale co do zasady jest to instytucja niewydolna, marnotrawiąca pieniądze. W czasach, gdy prokuratorem generalnym był Zbigniew Ziobro w prokuraturze wojskowej w Lublinie było prowadzonych 10 spraw, a pracowało w niej aż 13 prokuratorów. W tym czasie w prokuraturze rejonowej w Warszawie prokurator prowadzi 50-70 spraw. Oczywiście, sprawa sprawie nierówna, ale z zasady w prokuraturze wojskowej zawsze było dużo mniej pracy niż w cywilnej. W związku z tym jej poziom był niższy, a do tego dochodziły jeszcze pewne przyzwyczajenia, hierarchia wojskowa, które sprawiały, że była ona niewydolna. Dlatego taka walka się o nią toczy.
Poza tym, prokuratura miała być wyłączona spod wpływów rządu, tymczasem prokuratorzy wojskowi są oficerami i w tym sensie wciąż podlegają ministerstwu obrony. Czyli: prokurator wojskowy prowadzi śledztwa przeciw armii, a jest przez nią w pewnym stopniu kontrolowany.
Zatem uważa pan, że cała ta sprawa to raczej kwestia sensowności istnienia prokuratury wojskowej, a nie efektywności cywilnej kontroli nad wojskiem?
- Tak. W tym konkretnym koncentrowałbym się raczej na prokuraturze. Choć spór między cywilami a wojskowymi jest zawsze.
Nasza sonda: Kto powinien odejść ze stanowiska w prokuraturze?
jdud