Mogła być ikoną Ukrainy. Julia Tymoszenko – piękna i bajecznie bogata, bohaterka pomarańczowej rewolucji. Dwa razy pełniła urząd premiera, dziś przebywa w kolonii karnej Kaczanówka, wśród kobiet skazanych za morderstwo.
Karę 7 lat pozbawienia wolności wymierzono jej za nadużycia, których miała się dopuścić przy zawieraniu umów gazowych z Rosją w 2009 r. Wszyscy wiedzą, że zarzuty są naciągane i mają kontekst polityczny. Nikt nie wierzy, że w Kaczanówce, znanej z ostrego reżimu, odsiedzi cały wyrok. Ale z politycznego punktu widzenia najważniejsze jest to, że według ukraińskiego kodeksu wyborczego osoba skazana prawomocnym wyrokiem traci bierne prawo wyborcze. Wiktor Janukowycz nie zrezygnował z wyeliminowania z życia politycznego swojej głównej rywalki nawet za cenę opóźnienia ratyfikowania umowy stowarzyszeniowej z UE. Zdaniem Pawła Kowala, doskonale znającego ukraińskie realia, determinacja prezydenta, trudna do logicznego uzasadnienia, ma podłoże osobiste. Janukowycz w swoim konflikcie z Tymoszenko, mającym długą i burzliwą historię, zabrnął po prostu tak daleko, że nie może odpuścić. Dla niego liczy się tylko to, by w zapowiedzianych na jesień wyborach Julia nie wzięła udziału.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Piotr Legutko