Portal w Polityce, powołując się na swoje źródła, podał, w ciągu najbliższych kilkudziesięciu godzin miała zostać zlikwidowana prokuratura wojskowa. Samobójcza próba płk. Przybyła spowodowała zmianę planów, a przynajmniej odroczenie likwidacji prokuratury.
Przyczyną likwidacji miała być zmniejszająca się znacznie liczba spraw, którymi zajmowali się prokuratorzy wojskowi, to zaś jest efektem „nader sprawnego zwijania polskiej armii przez obecny rząd”.
Opracowaniem zmian zajmował się zespół powołany przez Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta, a kierowany przez prokuratora wojskowego gen. Krzysztofa Parulskiego. Ten ostatni jednak sprzeciwił się planom likwidacji prokuratury wojskowej.
Rozważano też możliwość utworzenia odrębnych wydziałów dla włączenia prokuratorów wojskowych w ramach prokuratur powszechnych. Prawdopodobnie jednak – jak czytany na wPolityce.pl – zdecydowano się na wersję radykalniejszą.
W porannej wypowiedzi prok. Przybyła, tuż przed targnięciem się na swoje życie, pojawiła się sugestia, że dziennikarze są narzędziem wywierania odpowiedniego klimatu dla przeprowadzenia likwidacji prokuratury.
„W tej chwili jesteście używani do kampanii mającej przekonać ośrodki decyzyjne o nieprzydatności i archaiczności systemu wojskowego wymiaru sprawiedliwości. (...)
Proponowane przejście prokuratorów wojskowych do cywilnych struktur prokuratury jest rozwiązaniem nieprawidłowym. Sprawy karne dotyczące wojska rozmyją się w setkach innych i nie będzie już możliwości prowadzenia śledztw z taką dokładnością i skrupulatnością jak dotychczas. Jako Prokuratorzy Wojskowi prosimy o poszerzenie kompetencji, umożliwiającej nam ściganie wszystkich przestępstw popełnianych na szkodę Wojska Polskiego. To rozwiąże problem równomiernego obciążenia sprawami z Prokuratorami Powszechnymi”.
Sprawa blingów dziennikarzy, nagłośniona przez „Gazetę Wyborczą” miała być według tej koncepcji próbą podważenia wiarygodności prokuratury, a tym samym przyczynić się do jej likwidacji.
fk/wPolityce