Mistrzyni z Krakowa

89 lat skończyła właśnie Danuta Michałowska. Kto wie kim jest ta wybitna aktorka podczas okupacji grająca w Teatrze Rapsodycznym razem z Karolem Wojtyłą, jego dozgonna przyjaciółka, założycielka Teatru Jednego Aktora, nauczycielka wielu pokoleń aktorów?

Jak się okazuje z sondy przeprowadzonej wśród znajomych – niewielu. A warto poznać tę niezwykłą aktorkę tzw. „teatru rapsodycznego” - stawiającego na słowo mówione - z należnym szacunkiem i w odpowiednio stworzonych warunkach.  Działający w konspiracji „Teatr Rapsodyczny”  założył w Krakowie w 1941 Mieczysław Kolarczyk. Występująca w nim Danuta Michałowska pielęgnowała i praktykowała rapsodyczny sposób przekazu w swoim własnym  teatrze, powstałym już po zamknięciu „Rapsodycznego.

Niestety, jak powiedziała mi przy okazji rozmowy dla „GN”  nikt nie zaprosił ją do pracy radiu, ani do większych ról w filmie, i dlatego większość tzw. przeciętnych odbiorców nie zdołała jej poznać. A szacowna jubilatka świetnie operuje głosem i pięknie mówi po polsku, że warto byłoby ja choć raz usłyszeć. Jej wizytówką są spopularyzowani przez media uczniowie: Wojciech Pszoniak, Olgierd Łukaszewicz, Irena Jun, Krzysztof Globisz… Nie ma co więcej wyliczać, bo nazwiska mówią same za siebie.  No cóż, tak się porobiło, że muszę reklamować wybitną artystkę przez jej uczniów, którzy są bardziej znani, niż ona sama.

Na szczęście istnieje też spore grono wielbicieli teatru i znawców życiorysu Jana Pawła II, którzy śledząc jego dzieje poznali też osiągnięcia jego teatralnej koleżanki. Więc pora przejść do rzeczy, czyli podkreślenia tego co imponujące i inspirujące w postaci i pracy mistrzyni słowa mówionego. (Choć, mieszkająca w skromnym bloku na krakowskim osiedlu, pani Danuta z wrodzonym dystansem mówi: „Jaka ja teraz mistrzyni, w moim głosie słychać już charakterystyczną, starczą chrypkę”).

A więc - pracowała w zawodzie 70 lat i nigdy nie miała suflera. Zawsze, nawet jeszcze jako nastolatka podczas występów okupacyjnych przychodziła na próby z wyuczonym na 100 procent tekstem. Nigdy sobie niczego nie odpuszczała. Kiedy założyła własny Teatr Jednego Aktora była tam również scenografką i szyła sobie kostiumy. Ze względu na przyjaźń z Karolem Wojtyłą, po jego wyborze na papieża zdecydowała, że będzie realizować tylko spektakle o tematyce biblijnej i religijnej. Otrzymała od Jana Pawła II 140 listów, zawierających wiele recenzji jej monodramów. Jednak dotąd ich nie opublikowała, przekonana, że nie wypada się chwalić. Zdeterminowana w pracy, profesjonalistka, wyznająca wartości,  a na dodatek skromna - to tylko kilka cech aktorki, można powiedzieć „skarbu naszej kultury”, którym powinniśmy się chwalić. Ale i uczyć nie tylko bycia artysta, ale i człowiekiem.

Przypominając o jubileuszu pierwszej damy polskiego teatru słowa, życzymy Jej radości i wiary, że wieloletnia praca miała sens.  Jak najdłuższego życia bez limitów wiekowych, ogłaszanych przy okazji wznoszenia toastów!!!
 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Barbara Gruszka-Zych