Prokurator generalny Andrzej Seremet nie zgadza się z niektórymi tezami płk. Mikołaja Przybyła, prokuratora wojskowego, który postrzelił się w Poznaniu. Dodał, że jest tym głęboko wstrząśnięty i poruszony.
Seremet zaprzeczył, aby kierunek zmian strukturalnych w prokuraturze wojskowej miał "degradować" prokuratorów oraz by podejmowano je bez przemyślenia i nierzetelnie. Z informacji Seremeta wynika, że możliwa jest poprawa stanu zdrowia prokuratora. Zabezpieczono broń, z której strzelał płk Przybył.
Kilka postanowień Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu w śledztwie ws. przecieków ze sprawy smoleńskiej nie miało podstawy prawnej, ale nie można mówić, by prokuratorzy inwigilowali dziennikarzy - oświadczył Prokurator Generalny.
Jak powiedział w poniedziałek, nie zgadza się z niektórymi tezami prokuratora płk. Mikołaja Przybyła z Poznania, który bronił decyzji procesowych podjętych w tamtejszej prokuraturze. Po zakończeniu tej sprawy umorzeniem decyzje były badane przez stołeczną prokuraturę apelacyjną i prokuraturę generalną. Według niego, analizy wykazały, że "kilka postanowień wydano bez podstawy prawnej". Seremet nie ujawnił, o które postanowienia chodzi. Poinformował, że złożono na nie zażalenia i sprawa trafi do sądu.
"Nie można mówić, by prokuratorzy wojskowi prowadzili inwigilację dziennikarzy, lub choćby mieli taki zamiar" - dodał Seremet. W jego opinii, cała sprawa "niepotrzebnie zyskała taki poziom emocji, aż do histerii włącznie", podczas gdy chodzi w niej jedynie o stosowanie właściwych podstaw prawnych.
Jak powiedział Seremet, nie jest on przeciwnikiem sięgania po billingi dziennikarzy, ale ma świadomość, że to wrażliwy temat i prokuratura nie powinna rozpoczynać śledztw od sięgania po billingi.