Około 1,5-2 tys. osób demonstrowało w sobotę na Placu Bołotnym w Moskwie, domagając się unieważnienia wyników wyborów do Dumy Państwowej z 4 grudnia i rozpisania nowych, a także dymisji szefa Centralnej Komisji Wyborczej (CKW) Władimira Czurowa.
Podobne manifestacje odbyły się też w kilku innych miastach Federacji Rosyjskiej. Wzięło w nich udział od kilkudziesięciu do kilkuset osób. W Irkucku na ulice wyszło około 700 osób.
Akcję w Moskwie zorganizowała demokratyczna partia Jabłoko. Jej liderzy zapowiadali, że na Plac Bołotny przyjdzie co najmniej 10 tys. ludzi.
Uczestnicy moskiewskiej akcji żądali również uwolnienia wszystkich opozycjonistów, wtrąconych do aresztów po manifestacjach z 5 i 6 grudnia.
CKW podała, że wybory wygrała kierowana przez premiera Władimira Putina partia Jedna Rosja, zdobywając 49,32 proc. głosów, co przełożyło się na 238 mandatów w 450-miejscowej Dumie, tj. większość absolutną. W poprzedniej Dumie miała ona 315 mandatów, czyli większość kwalifikowaną.
Opozycja zarzuciła władzom fałszerstwa wyborcze. W zeszłym tygodniu na ulicach Moskwy przeciwko oszustwom wyborczym demonstrowały tysiące osób. Setki zostały zatrzymane przez policję. Wielu uczestników manifestacji pobito. Do podobnych protestów doszło też w innych miastach, w tym w Petersburgu.
Największa akcja protestacyjna odbyła się w ubiegłą sobotę w Moskwie. Uczestniczyło w niej 25 tys., a według niektórych źródeł - nawet 40 tys. osób. Kolejne takie wystąpienie w stolicy Rosji opozycja zamierza zorganizować 24 grudnia.
Z Moskwy Jerzy Malczyk