Dawid, władca Izraela z X w. przed Chr. i twórca dynastii, król pieśniarz, któremu biblijna tradycja przypisała wiele psalmów, osiągnął praktycznie wszystko, czego mógł oczekiwać władca.
Poskromił zewnętrznych wrogów swego narodu i umocnił granice swego państwa. Zdobył Jerozolimę, która do tej pory była siedzibą wrogiego plemienia Jebuzytów. Tam osiadł i tam, po latach sprawowania władzy w Hebronie, zbudował królewski pałac. Czego mu brakowało? Świętością jego ludu była Arka Przymierza. Ta, w logice faktów, powinna znaleźć się w stolicy państwa i dla niej, najświętszego przedmiotu dla Izraelitów, należało wznieść świątynię, by Bóg naprawdę mieszkał wśród swojego ludu. I tu nastąpił swoisty zgrzyt, bo Pan Bóg, przez proroka Natana pokazując wielkość i wybranie Dawida, zdaje się nie popierać tego pomysłu. W Bożym zamyśle, choć zdawały się na to wskazywać doczesne okoliczności, pełnia czasu jeszcze nie nastąpiła. „Spoczniesz obok swych przodków” – czyli umrzesz, zapowiada królowi Pan Bóg. A więc owa pełnia, której na razie brak, przyjdzie po Dawidzie: „Wzbudzę po tobie potomka twojego, który wyjdzie z twoich wnętrzności, i utwierdzę jego królestwo”.
Ta wyrocznia nie spełniła się ani za Dawida, ani za władców z jego dynastii, którzy w Judzie zasiadali na jerozolimskim tronie aż po czas babilońskiej niewoli w VI w. przed Chr. Tęsknota za doskonałym królestwem epoki Dawida stała się w biblijnej tradycji oczekiwaniem na spełnienie w erze mesjańskiej. To oczekiwany Mesjasz „zbuduje dom”, gdzie Bóg zamieszka na zawsze wśród swojego ludu. Jego zamieszkanie będzie obecnością trwałą, pełną, niezmienną i doskonałą. Św. Jan Ewangelista był świadom tych zapowiedzi i oczekiwań, więc dlatego w Prologu pisał o zamieszkaniu oczekiwanego: „Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami”. Użył tu ciekawego czasownika, napisał „eskenosen” – dosłownie to nie „zamieszkał”, ale „rozbił namiot”. Bóg nie chciał być obecny w przestrzeni dostojnej świątyni bez obecności w losach wszystkich, którzy Go miłują. Namiot to metafora wędrówki. Bóg o tyle mieszka wśród ludzi, o ile towarzyszy ich losom, rozbijając swój namiot obok ich namiotów. Namiot to także metafora bliskości. Bóg chce być sąsiadem człowieka. I taki Bóg rodzi się jako król w Betlejem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Zbigniew Niemirski