Eliot i Zahradníček – poeci, którzy nie bali się śmierci
Niedługo przed Bożym Narodzeniem przypominam sobie wiersz Thomasa Stearnsa Eliota o trzech mędrcach ze Wschodu, którzy wyruszyli w dziwną podróż, wpatrzeni w gwiazdę sunącą po niebie. Żeby zyskać nowe życie, musieli doświadczyć we własnym ciele śmierci „starego człowieka”. Wiele lat po powrocie do swego królestwa jeden z nich wspomina: „Dokąd nas wiodły wszystkie te drogi – do/ Narodzin czy do Śmierci?/ (...) Widziałem narodziny i śmierć,/ ale myślałem, że różnią się; te Narodziny były dla nas/ ciężką i gorzką agonią, jak Śmierć, nasza śmierć”. Świadkom Chrystusa trudno jest żyć „w starym porządku, z obcymi ludźmi, którzy czczą własnych bogów”. Droga do zimowego Betlejem oczyściła ich z dawnych przyzwyczajeń i nauczyła nieustannego wyrzekania się własnego „ja”. Ilekroć czytam ten wiersz, myślę o Janie Zahradníčku – wielkim czeskim poecie, który zrealizował chrześcijański ideał w praktyce.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Wojciech Wencel